Biegne, nie uciekne, nie zdaze, maja mnie...
Wtedy zjawiasz sie Ty. A oni jakby rozplywaja sie, juz ich nie widze...rozplywaja sie w ciemnosci. Nie widze tez Twojej twarzy, nie wiem, kim jestes, co tu robisz i czemu mnie uratowales. Wazne jest to, ze dzieki Tobie uszłam z zyciem... Tak, zyje. Jestem cała i zdrowa. Uratowales mnie. Czuje sie bezpiecznie idac z Toba, bezpiecznie jak nigdy. Jestes moim wybawca...jakas czescia siebie pokochałam Cie wtedy i do konca zycia bede Ci wdzieczna... Zabierasz mnie za reke gdzies daleko...dochodzimy do skarpy. Chce zapytac, w koncu nasuwa sie tyle pytan... Ty nie pozwalasz mi tego zrobic, delikatnie kladziesz palec na moich ustach... Wtedy pojawia sie watle swiatło, jestem w stanie dojrzec Twoja twarz. Ach, wiec to Ty. Mogłam sie tego spodziewac...w koncu zawsze byłes dla mnie podpora i ostoja..prawdziwym przyjacielem. Znow otwieram usta, by cos powiedziec, lecz Ty dosc niepewnie zblizasz do nich swoje wargi i zaczynasz mnie całowac... Lekko zaskoczona odwzajemniam pocałunek, wydaje mi sie on trwac wiecznosc. Po chwili odrywasz ode mnie swoje usta i szepczesz 'Musze zniknac. Nie tu moje miejsce, uwazaj na siebie, ja juz wypełniłem swoje zadanie tutaj... Do zobaczenia po kablu.' Po raz ostatni delikatnie cmokasz moje wargi i odbiegasz.
Sledze Cie wzrokiem po sam horyzont... Kiedy znikasz rozgladam sie niepewnie... Spogladam w dol przepasci, widze, jak wielka jest skarpa. Slysze szum. Pewnie dołem cos płynie... Podnosze wzrok. Zza wzgorza zaczyna dochodzic mnie swiatlo, coraz mocniejsze, oslepiajace wrecz, szum staje sie coraz glosniejszy... Zauwazam cos niebieskiego...pieprzone KDE, nigdy go nie lubiłam. Zasnelam przed monitorem. Wiatrak na radiatorze szumi jak wsciekly, znow sie obluzował. Dziwnie sie czuje. Zastanawiam sie, czy to był sen. Wciaz czuje na ustach jego smak, slady jego dotyku jakby gorace, choc niewidoczne, plona na mej skorze... Wyciagam okienko Pidgina na wierzch. 'Last seen: 5 hours 29 minutes. Status: Offline.' Ech, no tak...juz pozno. Jesli nie wczesnie. Szkoda, ze Cie nie ma... Chciałam Ci podziekowac...chociaz wiem, ze i tak nigdy nie bede umiała tego wynagrodzic, chciałam Ci powiedziec, ze jestem wdzieczna za wszystko co zrobiłes dla mnie. Za to, ze jestes zawsze ze mna, pomagasz, gdy tego potrzebuje, chociazby w blahych sprawach. Jestes, choc Cie nie ma, choc jestes tak daleko. Chcialam zebys wiedzial...i chcialam spytac. Spytac, czy cos Ci sie snilo...
[Fotka nie wyszła to ja pomazałam troche, taki nieład artystyczny. :D Jesli chodzi o bohatera snu to nie ujawnie kim on jest. Jesli sam zapyta, powiem mu, ze to on. ]