Madridismo to ciągła wiara.
nie wiem co ja tu robię, czy ktokolwiek w ogóle jeszcze używa photobloga?
w trakcie tych przeklętych matur, podczas których i tak bardziej stresuję się meczami [hehe], jakoś tak postanowiłam tu wejść i coś napisać. pewnie nikt tego nie przeczyta, ale co mi tam.
dzisiaj taki bardzo ważny dzień. trzynasty maja, w tym roku akurat wypada w środę. czyżby pierwszy element szczęścia? kolejny jest taki, że dzisiaj żona Nacho urodziła córeczkę [pomijam fakt, że będzie moją imienniczką <3 ups jednak nie pominęłam]. następny musi być taki, że sąd w Hiszpanii anuluje ten bezsensowny strajk. raz na całe życie będę w Madrycie i akurat wtedy ma nie być meczu? ktoś kto to wymyślił jest chyba niespełna rozumu.. bardziej niż ja i szanowna minister edukacji w Polsce, razem wzięte. dzisiaj niewątpliwie i tak najważniejszym wydarzeniem dnia jest półfinałowy mecz w Lidze Mistrzów. o 20:45 gdy arbiter zagwiżdże po raz pierwszy rozpocznie się ogromnie trudna bitwa o finał w Berlinie. zaczniemy piekielnie trudną przeprawę o el clasico w finale. ZACZNIEMY. dzisiaj będziemy dwunastym zawodnikiem królewskich i grając z taką przewagą, oni nie mogą po prostu tego prze**bać. musimy być zjednoczeni. trzeba zapomnieć o tym co ostatnio się działo, kto ostatnio czegoś nie wykrzyczał, kto płakał, że koledzy do niego nie podają. to nie ma w tym momentcie najmniejszego znaczenia. dla mnie na pewno nie będzie miało... nic nie jest ważne, ani to, że gramy bez Modricia, ani to, że nasza obrona ostatnio nie zaskakuje formą [Marcelo wiatrak, Carvajal chorągiewka, Arbeloa wypalony, Coentrao nie wnosi nic w ofensywie --> takie tam komenatrze tych realnych kibiców], nie ważne, że rezultat z pierwszego spotkania nie jest dobry... nic nie ma znaczenia, tylko mecz, walka i finał w Berlinie. ani to, że jutro mam maturę ustną z polskiego, w 'super' nowej formule, ani to, że jutro mam dziewiętnaste urodziny. a może właśnie ma? skormnie mówiąc, bardzo bym chciała jutro wstać, cieszyć się z awansu i z uśmiechem na twarzy stawić czoła komisji i maturze...
Vamos Madrycie!
Vamos Ci, którzy przeczytali! :D
będzie piekielnie ciężko, ale trzeba RAZEM wierzyć, że damy rade i tego dokonać.
/M.