Zdjęcie wczorajsze, jakościowo nienajlepsze. Ale to tylko i wyłącznie zasługa naszego ukochanego, uzależniającego fotobloga.
Wszystko budzi się do życia. Liście i pąki kasztanowców zdobią bogato jezdnie - układają się w przecudny, zielony tunel. Wiosną nawet jazda sprawi mi przyjemność. Kwitnie już bez w babcinym ogródku (bo, niestety nasz został obżarty przez konia). Za kilkanaście dni wchodząc do domu, poczuje jego przesłodki zapach. Przebiśniegi poszły w niepamięć, a konwalie już niedługo pokażą nam swe śliczne dzwoneczki.
Jest tak radośnie i ślicznie. A ja muszę/nie muszę zamartwiać się poniedziałkiem i spotkaniem z ludźmi. Nauka, nauką.
Szczerze mówiąc, już nie mogę doczekać się tej wycieczki. Bo to będzie z moją szkołą. Bo to będzie z moimi normalnymi ludźmi. Tzn. nienormalnymi. Ale ważne, że moimi. O, i pierogi będą! <Łeba>. Nie, nie Zakopane. Po za tym, jakoś mi się odechciało jechać do Zakopca. ; D
P.S. Przepraszam, za wczorajsze błędy językowe. Tzn. jeśli napisałam gdzieś mało zrozumiale. Wybaczcie, ale to było przed północą.
`Gdyby nie jego kojący wzrok, wszystko już dawno wróciłoby do normy.
Aniutka! Zakładasz fbl! Leń. Leń. Leń. < 3