Jesteś, bo nie masz zbyt wielkiego wyboru. A gdy tak jesteś ciągle, to przestajesz widzieć to, co wcześniej dostrzegałeś. Trwasz w tej samej przestrzeni i wszystko jest dobrze, lecz pewnego dnia budzisz się z dziwnym bólem w okolicach mostka. Dusisz się w tej przestrzeni, przestaje ci wystarczać to, czym do tej pory się otaczałeś. Doskonale wiesz, że nadchodzi nowy etap w twoim życiu, żegnasz ludzi, dotychczasowych przyjaciół i w głębi duszy wiesz, że większość z nich żegnasz już na zawsze. Potrzebujesz zmian, jakichkolwiek, byle coś wreszcie drgnęło. Zauważasz, że zmieniły się twoje oczekiwania, pragnienia. Marzyłeś, a twoje marzenia nagle przestały być aktualne. Zaczynasz na nowo śnić i chcesz tańczyć na ulicy w środku nocy, chcesz słyszeć swój śmiech wśród kropel deszczu opadających ci na policzki. Codziennie wśród szmerów komputera sprawdzasz, czego ci barkuje, na co masz największą ochotę... tak, jakbyś sam nie wiedział. I może rzeczywiście nie wiesz, czego tak naprawdę chcesz, ale czy to źle? Przecież jesteś młody, choć coraz starszy, przecież czekasz tylko na najlepsze rzeczy, nie chcesz brać wszytkiego, tak, jak leci. I masz do tego prawo, bo jesteś człowiekiem. Tylko człowieku, uśmiechnij się czasem do swojego odbicia w lustrze, pozwól swoim oczom błyszczeć, przestań wmawiać sobie, że nic nie jesteś wart, nie pozwól innym krzywdzić siebie. Człowiek na ziemi patrzy w górę, on też nie rozumie... być może dlatego, że wciąż zamknięte oczy ma...