- Udało się?[ Vera stała pod ścianą z rękami w kieszeniach, kiwną głową na potwierdzenie] Będzie dobrze.[ poklepała go po ranieniu] Masz, przyda się.[ podała mu rewolwer nabity srebrnymi kulami]
- Dzięki.[ schował broń za pasek spodni] Gdzie reszta?
- Już idą.[ uśmiechnęła się] Winston, czy ty się boisz?[ uważnie mu się przyjrzała]
- A powinienem?[ spytał wypełniając kieszenie kurtki srebrnymi kulami]
- To twój pierwszy raz.
- Super, zawsze marzyłem żeby stracić dziewictwo wraz z bandą szalejących Łowców.
- Będę Cię osłaniać. Miejmy nadzieję, że sobie poradzimy. Inaczej te wariatki zostaną zamknięta tam na wieki.
- Myślę, że Nicol poradziła by sobie z wywarzeniem drzwi.[ zaśmiał się]
Rozległy się kroki na korytarzu. Bastian i Will maszerowali korytarzem uzbrojeni po zęby.
- Heloł bejbe![ Bastian mrugnął do Very, zauważył Winstona] I jest nasz młodzian! [ podali sobie ręce] Stres?[ Winston zaczął udawać przerażonego, wywołując w Bastiana falę chichotów]
- Mamy problem![ zaczął Will] Reszta Enklawy nie zdąży przyjechać na czas.
- Jasne, jasne zawsze przyjeżdżają jak już odwalimy najgorszą robotę.[ prychną Bastian] Dobra zaczynamy zabawę!
Cały czas słyszę muzykę.. Czyżby ktoś mi śpiewał do ucha? Czyżby to był Brendon?!