photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 CZERWCA 2012

 

- Pobudka.[ Nicol odgarnęła włosy z twarzy Very]

- Jeszcze nie.[ jęknęła]

- Wstawaj, zaplanowałam już cały dzień! Po tych traumatycznych przeżyciach powinnaś się zrelaksować. Zabieram Cię na lunch.

- No dobra.[ westchnęła i leniwie podniosła się z łóżka.]

Kiedy tylko stanęła na nogi, Nikol na nią wskoczyła i zaczęła mocno ściskać.

- Tak się bałam, całe szczęście, że nic Ci nie jest![ całkowicie zapomniała o tym, że Vera z ledwością chodzi]

- Ałłłła![ krzyknęła żałośnie]

- O matko przepraszam![ odskoczyła od koleżanki jak oparzona] Lepiej chodźmy już.[ uśmiechnęła się i ruszyła do drzwi zapominając o tym, że Vera jest w piżamie]

***

- Nigdzie nie wyjadę, chyba sobie ze mnie żartujesz. Przecież mogę Wam pomóc.![ Nikola z hukiem odłożyła sztućce]

- Nie ma mowy! Jak zacznie się robić gorąco, od razu gdzieś Cię eksmituję.[ Vera wpakowała sobie do ust lazanie]

Siedziały w jakieś podrzędnej restauracji. Nikola zmówiła naleśniki z czekoladą, sosem truskawkowym i bitą śmietaną, natomiast Vera  nie była w stanie powstrzymać ochoty na włoską lazanie.  Po skrócie objaśniała  Ncoli, że w  najbliższym czasie może dojść do starcia między Łowcami, a Podziemnymi. Oczywiście pominęła kwestię Archera i tego, że wie to od niego.

- Skąd wiesz? Jesteś jasnowidzem czy jakimś pieprzonym wróżbitą?![ z nerwów odechciało jej się jeść]

- Przeczucie i lata doświadczenia.[ wytarła dłonie w papierową chusteczkę] Z resztą nie umiałabyś nam pomóc.

- Skąd możesz to wiedzieć?[ oburzyła się założeniami koleżanki]

- Co zrobisz jak rzuci się na ciebie rozwścieczony wampir? Hmm?

- Emm.. No gaz pieprzowy, czosnek, co kol wiek, ale nie możecie mnie odesłać. Wiesz co będę wtedy przeżywać? Zdaje sobie sprawę jak nadszarpię sobie zdrowie psychiczne.

- Nie będę w stanie bronić Ciebie i siebie jednocześnie.[ wzruszyła ramionami]

- Ale przecież nikt Cie o to nie prosi..

- Nikola, już powiedziałam i nie zmienią zdania. Z resztą Will nigdy się nie zgodzi.[ wzniosła wzrok do nieba]

- Co do Willa to sprawy się trochę pokomplikowały.[ czuła jak na twarzy rozkwitają jej rumieńce]

- No..?[ zapytała nabijając na widelec kolejny kawałek dania]

- Chyba wyznał mi miłość, znaczy się na pewno wyznał mi miłość.[ spojrzała na Veronicę i czekała na jej reakcje, słysząc to jej przyjaciółka zakrztusiła się jedzeniem]

Pospiesznie zaczęła klepać ją po plecach.

- Słucham? Mogłaś mi tego oszczędzić![ wycharczała z nutą złości]

- Najgorsze jest to, że nic mu nie odpowiedziałam, tylko uciekłam.

- I bardzo dobrze!

***

- Co tu się dzieje?[ Jo wtuliła się w Winstona] Najpierw ten chłopak teraz Vera i zaginęła ta dziewczyna. Zaczynam się bać.

Pogładził ją po plecach. Rozkoszował się jej zapachem. Drżał na samą myśl o odstąpieniu jej na krok, jeszcze nigdy nie darzył kogoś tak wielkim uczuciem, dlatego bał się nadchodzących dni.

Poczuł wibracje w kieszenie spodni. Odsunął się od dziewczyny i wyciągnął telefon. Uważnie przeczytał krótką wiadomość, którą otrzymał.

Zaczyna się! Choler jasna!- pomyślał

- Stało się coś?[ zapytała widząc jego minę]

- Nie, tylko musimy szybko znaleźć Pat i Nicol, chcę Wam coś pokazać.

***

- Co się stało?[ zapytała Nicol wyraźnie zirytowana tym, że musiała przerwać przeglądanie stron z butami na rzecz sterczenia przed aulą]

- Musimy poczekać na Pat i wszystkiego się dowiecie.[ powiedział Winston rozglądając się za spóźnialską]

- Jak zwykle się spóźnia![ Jo też zaczęła się denerwować] Czy ona nigdy.. O! O wilku mowa!

- Przepraszam.[ zatrzymała się przed nimi poprawiając rozczochrane włosy]

- Ok., nie ważne. Chodźcie.[ Winston otworzył drzwi i przepuścił dziewczyny przodem]

Zaciekawione weszły do auli, było w niej ciemno i chłodno.  Kiedy miejsca  siedzące były puste pomieszczenie wydawało się cztery razy większe niż na zajęciach.

- No i co?[ zapytała Nicol rozglądając się]

- Tam w rogu[ Winston wskazał odległy punkt] macie jedzenie, napoje i koce.  Powinno Wam wtarczyć.[ podrapał się po głowie]

- Robimy piknik?[ Nicol zapytała zbita z tropu] To jest głupie.[ stwierdziła]

Ale on wcale nie słuchał żalów Ni tylko  patrzył na Jo. Wyglądał jakby prowadził jakąś wewnętrzna bitwę. Wszystkie trzy to zauważyły i zaczęły się niepokoić cała sytuacją.

- Winston, co się dzieje? [ zapytała Jo widząc jak jej chłopak staje w drzwiach i łapie klamkę]

- Przepraszam, to dla waszego bezpieczeństwa. Przepraszam.[ westchnął]

Zatrzasną za sobą drzwi odcinając im jedyne źródło światła jakim były lampy na korytarzu. Usłyszały jak Winston przekręca zamek i odchodzi. Ni podbiegła do drzwi i przez chwilę się z nimi mocowała. Zrezygnowana usiadła na ziemi.

- Zamkną nas! Co tu do jasnej ciasnej się dzieje?!

- Nie mam pojęcia.[ Jo była w szoku, zaczęła się zastanawiać czy jej jedyna miłość nie zwariowała] Odbiło mu czy co?

Tylko Pat się nie odzywała i stała jak słup soli z zaciśniętymi pięściami. Czuła, że zaraz zwymiotuje. To wszystko ją przerastało, padła na kolana i zaczęła szlochać.

- Pati, skarbie co jest?[ Nicol przykucnęła i przytuliła ją do siebie]

***