- Musisz mi pomóc.[ Pat szepnęła do Very]
Stały przed drzwiami do pokoju Patrycji. Korytarz był pusty, oczywiście nie licząc ich dwóch. Co było dość dziwne, ponieważ zazwyczaj o tej porze po korytarzach kręciło się mnóstwo osób. Kiedy Jo wraz z Verąwróciły ze szpitala i weszły do budynku, Pat od razu odciągnęła ją na bok.
- Co się stało?[ zapytała]
- Obiecaj, że nikomu nie powiesz.[ pisnęła] Musisz mi obiecać.
- Słucham? Powiesz mi co się dzieje, zachowujesz się jakbyś zaraz miała wykorkować na zawał.
- Obiecaj![ jej oczy świeciły się jak dwa lefrektory]
- Obiecuję.[ wywróciła oczami] Już zadowolona? Dość już tej konspiracji, mów w czym rzecz.
- Wejdziemy teraz do mojego pokoju. To co tam zobaczysz może Cię zaszokować, ale ja naprawdę nie wiem co mam robić. Na razie nie zadawaj żadnych pytań tylko pomóż, później wszystko Ci wytłumaczę.
- Czyżbyś przechowywała w pokoju nielegalnych imigrantów z Brazylii i nagle zaczęli się rozmnażać?[ uśmiechnęła się]
Pat obrzuciła ją morderczym spojrzeniem, uśmiech momentalnie zszedł z twarzy Very. Najwidoczniej sytuacja była poważna i wymagała delikatnych środków. Weszła przez uchylone drzwi, w pokoju panowała gęsta ciemność. Vera nic nie widziała, tylko czuła ciepłe dłonie Pat, które prowadziły ją przez pokój.
- Tutaj.[ zapaliła mała lampkę, dającą pomarańczowe światło]
Ktoś cicho stęknął. Na łóżku zwinięta w kłębek leżała dziewczyna. Jej różowe włosy były poplątane, zmechacone i brudne. Twarz miał białą niczym kartka papieru, oczy okalały bordowe cienie i opuchlizna. Usta dziewczyny były tak strasznie wysuszone, że zaczęły się łuszczyć.
- Pati, kto to jest?[ wycharczała słabym głosem]
Patrycja zignorowała jej pytanie tylko pogładziła ją po spoconym czole.
- Veronica, ona potrzebuje krwi.
- Co?!
- Musisz oddać jej trochę krwi. Inaczej ona umrze. Wiem, że nie powinna o cos takiego Cię prosić, ale sam nie jestem w stanie jej pomóc. Mam już anemie i musze odpocząć.[ Vera zszokowana spojrzała na jej blizny na nadgarstkach]
- Ona piła twoją krew?![ niemal krzyknęła, Pat uciszyła ją zakrywając jej usta]
- To moja przyjaciółka, inaczej umrze. Rozumiesz? Nie mogę do tego dopuścić. Błagam Cię, wszystko Ci wytłumaczę, ale pomóż mi.[ wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać]
To musi być ta wampirzyca, którą Bastian zakatował. Jakim cudem ona jeszcze żyje?! Przecież mówił, że ją załatwił.- myśli szalały w głowie Nocnej Łowczyni.
- Dobrze.[ powiedział] Ale nie dam się pociąć. Idź do gabinetu pielęgniarki i przynieś strzykawkę i igłę.
- Dziękuję![ rzuciła się jej na siłę]
- Idź.
***
Czuła nieznośnie ciepło, krążące po całym ciele. Zapalona lampka drażniła jej zmęczone oczy. I wciąż to pulsowanie między łopatkami. Pitter mówił, że rana już prawie się zagoiła, ale Alexis miała podstawy do twierdzenie, że chłopak kłamie. Ból był nieznośny i narastał z każdym dniem. Może goiła by się szybciej gdyby spożywała więcej krwi. Najgorzej było wtedy gdy musiał oderwać usta od nadgarstka Pat, z chęcią wyssała by z niej całą krew. Jej najwierniejszym towarzyszem był niezaspokojony głód. Często bywało tak, że traciła przytomność i budziła się kilka chwil później, dlatego wszystko wydawało się nierealnym snem.
Odwróciła głowę, słysząc jak Pat wybiega z pokoju. Wyraźnie słyszała czyjś płytki oddech. Brunetka klęczała przy łóżku i wodziła wielkim oczami po jej twarzy.
- Dziękuję.[ wycharczała Alexis]
Na sama myśl o ciepłej krwi, krążącej po jej żyłach, którą zaraz będzie miała w ustach uderzyła ją kolejna fala gorąca.
- Nie oddam Ci swojej krwi.[ powiedziała złowieszczo Veronica]
- Co?[ Alexis nic nie rozumiała, czyżby znów straciła przytomność? Z tego co pamiętała dziewczyna zgodziła się na zostanie jej kolacją]
- Powiedz mi.[ Veronica nachylił się nad ucho wampirzycy i szepnęła] Znasz Pittera?
Oczy Alexis rozszerzyły się. Ktoś już o to ją pytał. Ten chłopak w zaułku, ten Nocny Łowca. Poczuła paraliżujący lęk. A koleżanka Pat najprawdopodobniej była jedną z Nocnych Gadzin. Chciała uciekać, ale nie mogła.
- Nawet nie próbuj, nie uciekniesz. Dogonię Ci nim zdążysz zrobić trzy kroki. Pitter- gdzie można go znaleźć. Hmmm?
Alexis podniosła wzrok ponad sylwetkę Veronicy, jej twarz nabrała teraz jeszcze bardziej przerażony wyraz. Zupełnie tak jakby zobaczyła ducha.
- Uciekaj![ ryknęła do kogoś w drugiej części pokoju]
Veronica odwróciła się na pięcie i zauważyła. Postawnego chłopaka w czarnych włosach i z trzy dniowym zarostem. Na kilometr cuchnęło od niego wampirzym smrodkiem. Vera uśmiechnęła się zadziornie.
- Mam Cię![ powiedziała do Pittera]
Nagle przestała czuć grunt pod nogami. Przywaliła plecami w sąsiednią ścianę. Nim zdołała poczuć posadzkę pod tyłkiem znów szybowała w powietrzu. Tym razem wylądowała na biurku, spadając dalej pociągnęła kabel od lampki i wyrwała go z gniazdka. Zapadła ciemność.
Czekała na kolejny cios, ale nic się nie stało. Szum rozsadzał jej głowę. Kiedy się z niego otrząsnęła poczuła ciepłą ciesz spływającą po nogach.
- Pitter, krew![ jęknęła Wampirzyca]
- Tak wiem Alexis, ale teraz skup się. Musimy się stąd wynosić. Wstawaj.
Vera poczułą na skórze chłodne powietrze, domyśliła się, że otworzyli okno i chcą przez nie uciec. z całych sił próbowała zachowac przytomność, ale przegrała z przytłaczającą ją ciemnością.
Inni zdjęcia: 28/05/2025 sabiiprocederzaopiekuj sie mną mocno tak... sabiiprocederPoznań kataviiGKS Katowice vs Lech Poznań mr0w4Natury nie zmienisz samysliciel35MOJE NOWE GWIAZDKOWE KOLCZYKI xavekittyxZ synem nacka89cwa1487 akcentovaPrzy Koloseum synuś nacka89cwaDajcie ciepło juliettka79