photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 18 CZERWCA 2012

 

Moim Kochami, mam nowinę: NIKOLA ŻYJE i ma się dobrze=)

 

 

 

,- Odbierz, odbierz.[Nicol nerwowo nuciła sobie pod nosem]

Była sobota, dzień wolności, co dla Nicol oznaczało zakupy.  Już setny raz tego dnia dzwoniła do Willa, ale ten jak na złość nie odbierał. Może się obraził.  Kurwa! Przecież to niej wina, że Vera ma długi język i  prowadziła jej wielo godzinny wykład na temat Nocnych Łowców i ich hobby jakim jest zabijanie. Nawet Bastian jej nie unikał. Około pierwszej w nocy przylazł do nich i Vera już miała zamiar wywalić go, ale przyniósł czekoladowe babeczki.

- Poznawanie naszej historii może być bardzo męczące jak na jeden wieczór. Mam coś na wzmocnienie i na przywrócenie trzeźwości umysłu.[ uśmiechną się słabo]

Postawił karton na biurku, wziął jedną i usiadł na pustym łóżku. Wpakował sobie smakołyk do ust, przeżuł i już po chwili smacznie chrapał.

- Czy on śpi?[ zapytała Nicol szeptem, nie chcąc być usłyszana, Veronic kiwnęła głową] Ale jak! Siedzi wyprostowany jak struna, nawet dłonie ma zaciśnięte jakby zaraz miał komuś przypierdolić, to moja rola![ dodała na koniec z wyrzutem]

- TU WILL, ZOSTAW WIADOMOŚĆ.[ ten monotonny komunikat, który słyszała już kilkanaście razy]

- Ty idioto! Dobrze wiesz, że mnie się nie ignoruje![ nagły przypływ złości wyparował] Will[ zaczęła spokojnie] musisz mi pomóc, nie wszystkie kwestie są dla mnie jasne. Zrozum dla mnie to też nie jest fajne. Nikt raczej nie skakał by z radości gdyby dowiedział się, że jego przyjaciółka jest mordercą. Potrzebuje wsparcia, potrzebuję.. Ciebie.

Rozłączyła się i nie wierzyła, że to powiedziała. Zdecydowanie za szybko to wszystko się działo. Najpierw Will, potem Vera no i Bastian, który zawsze ma przysłowiowy ślinotok! Dopóki go nie poznała nie wiedział, że można wymówić tyle słów w ciągu 30 sekund. Wiedział już prawie wszystko na temat Łowców, lecz była jedna kwestia,  której jej przyjaciółka wcale nie poruszyła. Kim był ten chłopak, który ostatniej nocy został zabrany do szpitala i co mu się stało.

Gdy rano obudziła się w pokoju cała opruszona czekoladowymi okruszkami, zorientowała się, że jest sama.  Nie pozostało jej nic innego jak wybrać się na zakupy.

Za wielką szybą zauważyła buty. Jej wymarzone!  Wielkie, z flagą USA! Pisnęła i wbiegła do sklepu.  Wyrwała pudełko z butami z rąk inne klientki i usiadła. Na chwiejących się nogach podniosła się i stanęła przed lustrem. Przez to, że jej nogi były bardzo szczupłe jej stopa wyglądała na dziesięć rozmiarów większa.

- No super![ fuknęła sama do siebie, tyle dni fantazjowała o tych butach, wyobrażała sobie jak maszeruje w nich po uczelni i wszyscy się za nią oglądali, a teraz kiedy już miała je na nogach wcale nie była zadowolona] Kurwa![ tupnęła nogą]

Wzrokiem pełnym rozczarowania zaczęła rozglądać się po sklepie. Zatrzymała spojrzenie na manekinie od słup do głów odzianego w skurzane ubrania. Przekrzywiła głowę i porwała się kolejnej fali fantazji.

***

Vera wzięła głęboki oddech zanim weszła do małego pokoju o miętowych ścianach. Omiotła pomieszczenie  wzrokiem. Jedno krzesło, jeden, stary telewizor, mały stolik i szpitalne łóżko. Spodziewała się, że Archer będzie poprzypinany do jakiś piszczących urządzeń, a tu nic. Nawet kroplówki. Starannie zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do łóżka, jedną dłoń zacisnęła na metalowej ramie łóżka, a drygą chwyciła kartę pacjenta. Wyniki nad wyraz dobre. Odwiesiła tabliczkę i podeszła bliżej.

Nawet gdy spał miał zacięty wyraz twarzy. Mimo wolnie spojrzał na jego pełne usta, przed oczami stanął jej obraz sprzed kilku dni. Wtedy po raz pierwszy się spotkali. Od razu przyszło jej do głowy, że gdyby nie był czarodziejem może nawet by go polubiła. W sumie nie była w stanie określić tego czego czuła. Ani go nienawidziła ani go lubiła. 

Zza paska wyciągnęła nóż. Przez chwilę obracała go w dłoniach.

- Jeden szybki ruch.[ usłyszała głos Archera, spojrzała na niego. Dalej miał zamknięte oczy]

- Powinieneś odpoczywać. Po co się budzisz.[ szepnęła]

- Trudno się nie obudzić skoro człapiesz jak ciężarny słoń.[ parsknął] A więc jesteś Nocnym Łowcą.[ w jego głosie było słuchać pogardę]

- Dałam Ci szansę ucieczki.[ znów utkwiła spojrzenie w sztylecie]

- 30 sekund to mało, nie sądzisz? Z resztą wtedy myślałem..[ urwał] nie ważne.

- Co myślałeś?

- Że jesteś człowiekiem.

- Jestem człowiekiem.[ szepnęła, z niewiadomych powodów rozmawiali szeptem]

Kąciki jego ust wygięły się lekko.

- Zrób to po co przyszłaś.[ powiedział spokojnie, wciąż miał zamknięte oczy]

Mocniej zacisnęła dłoń na rękojeści. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły. Do środka wgramoliła się niska, gruba pielęgniarka.

- Ja bardzo proszę nie zamykać drzwi![ fuknęła] Ile razy można powtarzać.[ skierowała wzrok ku niebu] Dobrze, chodź kochanie.[ pomachała do kogoś ręką] twój kolega tutaj leży.

Kobieta wyszła, a jej miejsce zajęła Jo z paczką czekoladek pod pachą. Vera pośpiesznie wsunęła nóż do spodni. Blondynka wybałuszyła oczy na dziewczynę stojącą przy łóżku.

- Vera? Co ty tu robisz?[ odłożyła czekoladki na blaszaną szafkę]

- Emm.[ burknęła]

- Tak wiem, ja tez się o niego martwię. Śpi?[ spojrzała na kamienną twarz chłopaka]

- Tak.

- Biedaczek. Tego skurwysyna co mu to zrobili to powinni skazać na dożywotnie  depilowanie woskiem.

 

Komentarze

~kisiel ale skomplikowane relacje miedzyludzkie, no nie powiem wyrabiasz się :)
18/06/2012 22:43:26