Hejka wszystkim,
Jak tam minęła środa.?
U mnie dzisiaj w pracy a po Niej byłam w kinie na Seks, miłość i terapia. Utrzymało mnie to w przekonaniu, że nie lubię francuskich komedii.
Jednak dzisiaj chcę poruszyć inny temat. Wczoraj nie miała siły i nie wykonałam treningu. W głowie pojawiły się myśli, cofnę się. Jeden trening to przecież dużo. Przecież dzięki niemu bym była już jakiś kroczek do przodu. Z takimi myślałam poszłam spać. Dzisiaj rano wstałam ogarnęłam się, zrobiłam śniadanko oraz przygotowałam jedzonko do pracy. Jednak cały czas w głowie gdzieś siedziało to, że miałam wczoraj czas lecz nie było treningu.
Lecz dzisiaj po rozmowie z kilkoma osobami wiem jedno. Trzeba cieszyć się z życia. Trzeba szukać pozytywów. Ja, że tak powiem ''ryję'' sobie mózg, bo nie poćwiczyłam albo zjadłam o jedną rzecz za dużo. A ludzie na świecie mają przecież większe problemy. Ludzie chorują na choroby nie uleczalne, ale żyją i chcą wykorzystać każdą możliwą chwilę.
Osiągnęłam bardzo dużo, moim zdaniem. Nie od razu można dostać wszystko. Moją wymarzoną wagę jest 69kg. Chciałam dojść do tej wagi do świąt. Lecz przecież na świętach czas się nie kończy. Wiem, że po świętach, po takich smakołykach będzie ciężko wrócić na dobry tor. Lecz dla chcącego nic trudnego.
Postanowiłam, że po świętach zmienię swój tor żywienia. Będę chciała robić sobie jeden dzień resetu. Pozwolić sobie na małe co nieco. Chciałabym jeszcze więcej kombinować w kuchni. Tworzyć ciekawe propozycję. Aktywność taką jaka jest pasuje mi. Chociaż bym chciała polubić bieganie.
Tyle moich wypocin, luźnych przemyśleń.
Pozdrawiam