Nigdy nie byłem emigrantem, tylko Polakiem, który mieszkał poza Polską.
Był niemal równolatkiem II Rzeczypospolitej. Gdy Polska na nowo powstała, miałem rok. Należę do pokolenia, które wychowało się w wolnej i niepodległej Rzeczypospolitej. Mówiono nam o naszych bohaterach, mówiono o tym, jakie zadania czekają nas w przyszłości. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jesteśmy odpowiedzialni za losy państwa, wspominał prezydent Ryszard Kaczorowski dzieciństwo w Białymstoku.
Tam zaczął też naukę w Szkole Handlowej. Uczyli nas nawet tańczyć. Trochę się wtedy wstydziliśmy dziewczyn, ale potem się przydało!. Najwięcej czasu poświęcał jednak harcerstwu. To ono stało się Jego pasją. Był instruktorem, drużynowym i opiekunem na letnich obozach. Zapamiętał też swoje spotkanie z weteranem powstania styczniowego i marszałkiem Józefem Piłsudskim. Obaj powiedzieli Mu to samo: Rośnij zdrowo, chłopcze, będziesz potrzebny Polsce.
Tuż przed wybuchem II wojny światowej został zastępcą komendanta białostockiego pogotowia harcerskiego, które miało pełnić funkcję pomocniczą. Po wejściu armii sowieckiej do Białegostoku współtworzył konspiracyjne struktury Szarych Szeregów jako hufcowy oraz komendant chorągwi. Wychowanie w wolnej Polsce nie pozwoliło nam pogodzić się z niewolą, mówił potem. Razem z kolegami staraliśmy się walczyć wszystkimi możliwymi i dostępnymi dla nas środkami. Stąd właśnie w pierwszych miesiącach okupacji powstawały organizacje zbrojne. Za tajną działalność latem 1940 roku aresztowało Go NKWD. Po dwudniowym procesie został skazany przez sąd wojskowy na karę śmierci. W celi śmierci spędził sto dni. Potem sąd zamienił Mu wyrok na dziesięć lat łagrów i zesłał na Kołymę, do kopalni złota w Dolinie Śmierci. Przetrwał tam mimo morderczej pracy dzienna norma nakazywała każdemu osadzonemu wykopanie czterech metrów sześciennych skutej wieczną zmarzliną ziemi.
Uwolniony po dwóch latach, dołączył do armii generała Władysława Andersa i przeszedł z nią cały szlak bojowy. Jako starszy strzelec 3 Batalionu Łączności w 3 Dywizji Strzelców Karpackich podczas bitwy pod Monte Cassino dowodził placówką, która pierwsza przekazała wiadomość o zdobyciu klasztoru przez polskich żołnierzy. Nadal działał też jako harcerz był zastępcą komendanta hufca szkolnego w 3 Dywizji. Jedynie człowiek o wielkiej sile ducha, wsparty żywą wiarą w Boga, mógł przejść tak trudną i wymagającą drogę, mówił o prezydencie w Jego dziewięćdziesiąte urodziny przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski ksiądz arcybiskup Józef Michalik.
Po wojnie Ryszard Kaczorowski nie wrócił do Polski. Zdał maturę w liceum 3 Dywizji Strzelców Karpackich, skończył studia w Szkole Handlu Zagranicznego w Wielkiej Brytanii i pracował jako księgowy. Ożenił się z sybiraczką Karoliną Mariampolską. Mieli dwie córki. Przewodniczył emigracyjnemu Związkowi Harcerstwa Polskiego. Najbardziej zaangażował się w działalność na obczyźnie po przejściu na emeryturę w 1986 roku. Uczestniczył w pracach Rady Narodowej, w rządzie na uchodźstwie otrzymał tekę ministra spraw krajowych. Dwa lata później prezydent Kazimierz Sabbat wyznaczył Go na następcę prezydenta na wypadek opróżnienia się, jak wtedy się mówiło, urzędu przed zawarciem pokoju.
19 lipca 1989 roku, tego samego dnia, w którym Zgromadzenie Narodowe wybrało na prezydenta generała Wojciecha Jaruzelskiego, Kazimierz Sabbat zmarł nagle na ulicy Londynu. Pamiętam doskonale ten dzień, wspominał po latach prezydent Kaczorowski. Byliśmy z żoną w teatrze z okazji rocznicy naszego ślubu. Panował straszny upał. W czasie przerwy wyszliśmy na ulicę. Nagle zobaczyłem, że podjeżdża taksówka, z której wysiada dwóch ministrów rządu emigracyjnego. Kiedy powiedzieli, co się stało, pojechaliśmy do siedziby prezydenta i rządu. Tam w obecności kilku osób złożyłem przysięgę. Miałem już wychodzić, gdy Bohdan Wendorff, szef Kancelarii Cywilnej, złapał mnie za rękę i zażądał, bym wyznaczył swego następcę. ŤWyjdzie pan stąd, umrze na ulicy, i co wtedy?ť.
Po prawie półtora roku pełnienia funkcji, 22 grudnia 1990 roku ostatni prezydent Rzeczypospolitej na uchodźstwie podczas uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie przekazał pierwszemu wybranemu w wolnych wyborach prezydentowi Lechowi Wałęsie insygnia władzy II RP: pieczęcie, insygnia Orderu Orła Białego i Orderu Odrodzenia Polski oraz oryginał konstytucji kwietniowej z 1935 roku. Do tego została dołączona flaga powiewająca kiedyś nad Zamkiem Królewskim w Warszawie. Tym samym rozwiązano wszelkie instytucje państwowe na uchodźstwie. Kaczorowskiemu przysługiwała jednak, jak każdemu byłemu prezydentowi Rzeczypospolitej, dożywotnia pensja, pieniądze na prowadzenie biura (mieściło się w dawnej siedzibie rządu na uchodźstwie w Londynie) oraz ochrona osobista Biura Ochrony Rządu na terenie Polski. Kiedy papież Jan Paweł II odwiedził w 1989 roku Białystok i przedstawiono mu prezydenta Kaczorowskiego, powiedział: Proszę przekazać rządowi w Londynie podziękowanie za przechowywanie suwerenności Rzeczypospolitej. Osiemnaście lat później Benedykt XVI mówił o Kaczorowskim: Był pan symbolem wolności.
Po przekazaniu urzędu siedemdziesięcioletni prezydent nie odszedł na zasłużoną emeryturę. Tak naprawdę rozpoczął się najintensywniejszy okres Jego życia. Udzielał się w wielu organizacjach był między innymi patronem Fundacji Ochrony Zabytków Militarnych w Londynie i honorowym protektorem Marszu Szlakiem 1 Kompanii Kadrowej.
Czytaj więcej w 17-18. numerze Polski Zbrojnej (PZ 17-18/2010)
gdyby jeszcze ktoś kurwa śmiał wątpić w to, że oddajemy hołd dobrym ludziom!
Inni zdjęcia: Zamek Czocha purpleblaackSparta 2praga - Opava wroclawianinMalina lepionkaSikora bogatka slaw300Troska. rainbowheroineNie ma Ciebie rainbowheroine‘Nie chciała się zgodz martawinkel9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx