Rozmowa z samą sobą...
- Uśmiechasz się, po co?
- Uśmiech daje dużo światła. Gra świateł stwarza pozory; jego promienie załamują się, dając kolory, które ubarwiają wszystko i tworzą osłonę, której nikt nawet nie stara się przebić.
Wszystko gra...
-Czego oczekujesz?
-Że ktoś przyniesie mi kredki gdy będę miała kartkę i poda mi gumkę, gdy źle postawię kreskę...
-A co z parasolem?
-Nie ma go, nigdy nie było... Każda kropla deszczu spada bezpośrednio na mnie.
Może nigdy go nie będzie.
-Gdzie optymizm i pozytywne myślenie?
-Rozdałam, rozdałam i zabrakło dla mnie samej. Nauczyłam się dawać, nie potrafię brać. Jestem ofiarą, ofiarą samej siebie, tego co robię i czego nie robię. Radość umyka w wodospadzie zdarzeń...
-Jesteś nienormalna, bijesz się z własnym ja!
-Wiem. Nie umiem tego zmienić. Melancholia, to uczucie, które wzmacnia moje ja...
-Sama tego nie zmienisz! A ta Twoja Melancholia Cię zabija od środka!
-Wiem, wmawiam sobie, że nie chcę tego zmienić, że jest w porządku... A tylko Melancholia i Muzyka zostają, gdy gasną światła.
-Kochałaś noc...
-Już mi przeszło... To była miłość bez wzajemności.
-Przeżyjesz?
-Jak zawsze...
___________________________________________________________________
To są chwile, w których wolałabym spać,
we śnie budować nowy świat...
______________________________________________________