Po wielu trudach i mękach zycia codziennego udało mi się wreszcie stworzyc kolejna cześć (Yaaay!)
W powietrzu wisiało coś niedobrego i nie była to zasługa strajkujących robotników w nowo wybudowanej oczyszczalni ścieków. -Drugie ja dawno nie zrobiło porządnej rozpieduchy - Kot odstawił Wiśniowy. Butelka brzęknęła złowrogo o beton. - Jak byś za tym tęsknił&- Odparłem z krzywym uśmiechem i podniosłem względnie szlachetny trunek do ust. Przyjemne ciepło rozchodziło się po ciele& Pomimo otwarcia sezony Kurwa piździ jak w kieleckim siedzieliśmy teraz na wybetonowanym brzegu zbiornika wodno - odpado - cholera - wie - co - tam - pływa szumnie rzeczką zwanego. Zaiste Meg zapadła się pod ziemię pewien czas temu ale jakoś nie wzbudziło to naszych podejrzeń. Co prawda jej nieobecność na co weekendowych treningach wódżitsu ekstremalnego(z elementami akrobatyki artystycznej) martwiła nas bardzo ale nie na tyle by podjąć się wizyty w jej w domu i stanąć oko w oko z postrachem okolicznych żuli i punków - jej matką. Bestia ta bowiem strzegła zazdrośnie wrót do komnaty naszej kompadre a spotkanie z nią groziło w najlepszym wypadku utratą słuchu i poznanie swoich koneksji z szatanem, brudem i panem Mietkiem z pod monopolowego. Dni mijały a zło wiszące w powietrzu (nie, nie Zuo ) śmiało konkurowało z mroczną aura Morii. Równowaga świtka metalowo - punkowo - buntowniczego wyraźnie została zachwiana. Wszyscy o tym wiedzieliśmy lecz dopiero gdy Meg odmówiła wyjścia do Pod pentagramem zaczęliśmy się niepokoić! - Kurwa mać! było chyba najlepszym komentarzem w tej sytuacji& Meg odmawia wyjścia do jedynej knajpy gdzie serwowany drinki o swojskiej nazwie Posoka szatana lub jak kto woli Mózgojeb de szato rocznik 666. To dziwne! Bardzo kurwa dziwne! - cytując Drzewko. Napięcie wzrastało z każdym dniem, aż wreszcie osiągnęło pułap napięcia kondoma na wietrze.
-Nie& panowie to jakaś masakra jest- Drzewko z hukiem odstawiło butelkę. Z racji niedźwiedzi polarnych na ulicach siedzieliśmy w jej pokoju prowadząc poważne narady wojenne. Cel misji był oczywisty - przywrócić zachwianą równowagę i wyciągnąć Meg z cholernej dziury w której się zaszyła. Mniej oczywisty był plan mający do tego doprowadzić. 2 godziny i kilka hektolitrów taniego alkoholu później nasza odwaga wzrosła odwrotnie proporcjonalnie do naszej stabilności. Byliśmy nawet w stanie stanąć(albo doczołgać się tudzież w inny sposób pojawić) oko w oko z bestią. Jednak zanim to nastąpi czeka nas jeszcze poważniejszy Quest - dostać się na miejsce. Jako, że Drzewko mieszkała na drugim końcu miasta, czyli miejscu o którym Bóg już dawno zapomniała, szatan boi się tam pojawiać, a grawitacja nagle stała się naszym zawziętym wrogiem był to nie lada wyczyn. Nie mam pojęcia jakim cudem dostaliśmy się na miejsce ale jestem pewien, że nazajutrz mama obejrzy mnie we wiadomościach porannych a gazety ukażą moje zdjęcie w sytuacji lekko mówiąc niestosownej i daleko odbiegającej od postawy przykładnego obywatela. Staliśmy tak więc pod drzwiami próbując zebrać resztki odwagi i grupowego morale& w końcu nacisnąłem dzwonek. Kiczowata melodyjka miała w sobie coś z tych kołysanek grających w horrorach& wiecie Aaa& kotki dwa& mały zakrwawiony psychopata stoi nad tobą& ha ha Haaa& - Nikogo nie ma, idziemy- już mieliśmy wracać gdy w drzwiach zgrzytnął zamek tym tym tym& w mojej głowie zalęgł się motyw ze Szczek a mózg krzyczał Run, Kazik! Run, wstrzymaliśmy oddech& w drzwiach ukazała się mała ociekająca różem istotka. Tak& chociaż trudno to uwierzyć była to siostra Meg. - Mama jest?- Nie&- Odetchnęliśmy z ulgą& teren czysty oddział zaczynamy operację odbicia. Spacyfikowanie dzieciaka nie było trudne, wystarczyło pokazać Kota. Co prawda nie było to humanitarne i łamało wszelkie zasady przyjęte przez Czerwony Krzyż ale nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych środków. Wkroczyliśmy do pokoju Meg zastając ją siedzącą w kącie i bujającą niczym małe dziecko& Wyglądało to dość niepokojąco nawet jak na nią& Spojrzała na nas i już wiedziałem, że coś jest nie tak - Ja rozumiem moje ulubione piwo& ja rozumiem zanikanie populacji facetów ale dlaczego kurwa mać konto Premium na Meta RedTube mi zabrali to ja kurwa nie rozumiem!- wyszlochała a w zasadzie wygrowlowala patrząc w sufit. -Oj tam!- Kot zawsze emanował empatia i zrozumieniem w takich chwilach. Drzewko w tym czasie dokonały wywiadu z pacjentem i postanowiło podzielić się swoimi najnowszymi wynikami - Jest gorzej niż myśleliśmy, Drugie ja się zapadło i nie chce wyjść- Z jednej strony powinniśmy się cieszyć ale z drugiej brak drugiego ja mógł doprowadzić do nieprzewidywalnych w skutkach zmian psychiki Meg. Trzeba było więc działać radykalnie i stanowczo! Innymi słowy zabrać ją na cmentarz by się rozerwała ganiając Emo czy cóś& niestety ze względu na pogodę nie znaleźliśmy stosowej ofiary& niosąc Meg z nonszalancja człowieka pierwotnego czyli w pozie martwego jelenia krążyliśmy po mieście w nadziei na uniknięcie krwiożerczych pingwinów. W tym czasie jej stan się pogarszał a mózg tworzył coś na zasadzie alter ego - przeraźliwie słodkiego czegoś. Meg zamieniała się w pustaka! Trzeba było szybko cos wymyśleć. Nie było to łatwe i z wielkim trudem wykonaliśmy tak okrutne zadanie, do dziś mam traumę i wyrzuty, że tak znęcaliśmy się nad tym biednym stworzeniem - zmusiliśmy do słuchania jednego z bożyszcza wyzwolonych sweet 13nastek którego wątpliwa płeć mogłaby stanowić temat dla niezliczonej ilości rozpraw filozoficznych. Mózg przeciętnego człowieka wyłącza się po 3 minutach& tak tez było i tym razem. Jednego tylko nasza wesoła gromadka nie przewidziała - co dalej? Trzeba było działać szybko póki nie nastąpiła całkowita przemiana& lub co gorsze Drugie ja nagle nie postanowiło wyjść na żer. Siedzieliśmy tak na ławce starając się opracować plan działania gdy nagle uderzyła nas mroczna aura nadciągającego, skondensowanego zła. Tak. Na horyzoncie pojawiła się grupa poruszająca się mimo śniegu dość żwawym krokiem - Moria z kumplami wyruszyli na polowanie. To jest ta chwila gdy życie postanawia pokazać nam, że ZAWSZE może być gorzej. Widząc nasze zbolałe miny i Meg w stanie lekko mówiąc agonalno - dogorywającym zatrzymali się przed nami. W tej chwili mimo ogólnie dobrych kontaktów ze światkiem wyznającym Thora, szatan czy chuj-wie-co poczułem jak życie przelatuje mi przed oczami a zwieracze przestają dogadywać się z mózgiem. Zmierzyli nas wzrokiem, popatrzyli na nasza kompadre& -Wódki jej- niski głos przypominający raczej charczenie niż ludzka mowę doprowadził mnie do pionu..
-Co?
-Wódki jej dajcie bo widać, że się wyłączyła - popatrzyłem tylko na Morie z miną rozdeptanego chomika - Swój swojego pozna, wiem co robić - Taaa& wolałem nie oponować i to nie tylko z racji swojej bądź co bądź marnej szansy na przeżycie ale również powodu niewyjaśnionej ufności w mądrość tejże istoty, która chyba z piekła się wykopała bo z nieba raczej spaść nie mogła. Kac morderca i podłoga zawsze atakują znienacka i chociaż człowiek teoretycznie wie, że są naturalna konsekwencja libacji to i tak zawsze jest zaskoczony. Tak było i tym razem. Przysięgam na imię mojego elektryka, że nigdy więcej nie będę pił z Meg na smutno. Przynajmniej jej smutno. Co prawda wszystko wróciło do normy i Meg znów ganiała Emo po cmentarzach jednak sprawa z Moria nie dawała mi spokoju&