Terniol z Volstrupkiem. <3
Nie powiem, że rozskakanie po kontuzji zajmuje mi już trochę czasu i nadal nie jestem zadowolona, bo wróciła moja cofająca się ręką, coś co już udało się przed kontuzją zniwelować całkiem. ;< No, ale trudno.
W każdym bądź razie radochę z tego stworzenia mam niesamowitą i była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć, a którą i tak już jakiś czas planowałam. Wreszcie mam konia "dla siebie", a nie koń ma mnie. Bo konie w treningu, które się przewijają, na dzień dzisiejszy nie przekraczają szalonej L'ki.
Pod koniec miesiąca atakujemy z Volsem Michałowice. (:
Z podopiecznymi też fajnie, choć teraz większość koni ja jeżdżę z całej stawki, bo trafiło się parę, które trzeba "zrobić". Jako pary będą ćwiczyć dopiero jak konie się ponaprawia. Ale sarysfakcja z tego nadal jest duża, tym bardziej jak słyszy się miłe słowa i widzi się efekty (i to nie tylko ja). No i podoba mi się stan objeżdżania średnio dwóch koni dziennie. ;D
Chwilo trwaj!(?)