rok2013uwazamzaskonczony

Szczęśliwego Nowego Roku! Kocham te banalne słowa ;) Miłego Sylwestra życzę.

Ja jutro mam "nalot". Jak miło. Przecież Ania tak bardzo chciała spędzić Sykwestra w łóżku i nie może -,- 

Koniec roku i te wszystkie podsumowania... Tak sobie patrzę na to co pisałam w tamtym roku http://www.photoblog.pl/czarneorchidee/141006451. W sumie to dość ciekawe doświadczenie. Nie ma to jak przypomnieć sobie nastrój sprzed 365 dni. Było postanowienie: w tym roku podsumowań nie będzie. 

"I'm trying not to think about you" 

W tym roku jest już mniej ludzi koło mnie, znacznie mniej, żeby nie rzec, że w ogóle ich nie ma. Moja to zasługa a jakże. Raczej wina. Ale kto by tam się przejmował słowami. I tak nigdy nie uda mi się ubrać w słowa tego co chciałabym powiedzieć. W tym roku znowu mniej mnie było we mnie. Rok pełen sprzecznośći, niby jak każdy poprzedni. Rok pełen radości i pełen smutku. Wynik bilansu zostawiam dla siebie, ale nietrudno się domyślić czego było więcej. Tak więc siędzę znowu "sama". I cierpię... Ale już się przyzwyczaiłam. I nie potrafię powiedzieć nic oprócz tego, że: "Ważne, żeby się pozbierać, nie? Człowiek pozbiera się ze wszystkiego, ale nigdy już nie będzie taki sam." Z każdym rokiem chyba coraz trudniej obiektywnie spojrzeć na wszystko. Załącza się blokada i chęć podjęcia jakiejś pracy nad sobą nic tu nie zmieni. Dobrymi chęciami przecież piekło jest wybrukowane. I mimo to podnoszę się raz na jakiś czas. Kiedyś komuś powiedziałam, że twarda sztuka ze mnie. Gówno prawda. Za dużo mówię ludziom, a później muszę za to gorzko żałować. W tym roku przekroczyłam ten limit. A probem podobno tkwi we mnie. Masz rację M. Wszyscy macie rację. Jestem beznadziejna i dlatego właśnie dziś znów usiądę, wezmę długopis i napiszę do Ciebie list, który będzie ukojeniem... Dzień jak codzień.Takie podsumowania i postanowienia to ja mam codziennie, a nie tylko jak się rok kończy. Każdy dzień jest ważny. I tylko o tym trzeba pamiętać. Bez względu na całą resztę i na brak oddechu. I chuj z tym, że zjebałam wszystko kawałek po kawałeczku, doszczętnie. I miałam nie kląć. Jakoś to będzie... Jakoś to będzie.