Takie proste, a zarazem tak banalne.
Jedno olśnienie, a można przypomnieć sobie, że tak naprawdę jednak bardzo sporo zależy od samego siebie?
Dlaczego można tak łatwo zaprzepaścić możliwości?
Doszłam do niesamowitego wniosku, że jednak to robię. Wystarczył jeden impuls.
I dlaczego mam to uzależniać od kogoś, a nie od siebie?
Powieszę sobie chyba taką kartkę nad łóżkiem, żeby o tym przypadkiem nie zapomnieć. Żeby nie zmarnować !