Jesiennie, taa... Łamię klimat na rzecz tego zdjęcia, ponieważ nie w smak było mi wyciśnięcie z niego zieleni. Macie więc fiolety, ot co.
Dzień dobry, to ja, kac moralny. Jak się masz.
Chodzę i mam ochotę się pochlastać, taa. W sumie czasami jednak dobrze, że wspomnienia nie bywają aż tak wyraźne w pewnych okolicznościach, ale ten jak to zwą... niesmak ? Pozostaje. Niby nic, ale zawsze coś. Mam jakieś pięć dni, aby nad tym pomyśleć. Zdecydowanie za mało.
A myśli, jakobym miała zmienić dotychczasowy tryb życia na ten rzekomo właściwy też się kłębią. Ryzyko. Przegiąć w jedną, czy w drugą stronę ?
Czas nieco pobić się z myślami. Taak, chciałam, ażeby było ciekawie.