Zimowa depresja???
Ten kawałek podłogi należy do mnie.
ty go nie widzisz.
Połykasz tylko mój język i zatrzymujesz w sobie.
Usta zamknięte, palcem wskazującym
odmierzasz mnie linijką
jestem niewymiarowa
nie mieszczę się w wąskich uliczkach umysłu.
Pies nie chciał aportować panu
wolał być bezdomny, nie pozwolił się wypić.
czarny świt rozjaśnił umysł,
nazwał trumną dębowy las.
Pomyliłeś się co do siebie
niesymetrycznie wyklułam się na dłoniach
próbując zwalczyć chorobę.
Napadł nas ciężki atak normalności,
który noszę na plecach jak dziecko zmęczone chodzeniem
nie ocalałam w gruzach twojego oddechu...
Dzień pierwszy...
W miarę jeszcze wytrzymuję.