- Powiedz mi, kiedy to wszystko się popieprzyło i poplątało. Kiedy i jak? Wszyscy sie porozjeżdżali, porozstawali.
I gdzie się podziali tamci my?
- Bo na to pozwoliliśmy, bo tak może musialo być.
- Czuję, że to nie moje miejsce. Takie na chwilę, jedynie przystanek w dalszej podróży. 5 letni przystanek, 5 letnie ,,na chwilę'', teraz dopiero sobie uświadomiłam... A zleciało! A ja nadal mentalnie na pierwszym roku, kiedy razem się spotykaliśmy na fajce, słuchali mzuyki i ogladali pierdolety internetowe wieczorami.
* * *
Skoro pozwalasz komuś się do siebie zbliżyć, to znaczy, że ta osoba była tego warta - a człowiek nie traci na wartości tylko dla tego, że jednak nie okazał się tym na całe życie.
Czy mimo żalu i zawiedzionych oczekiwań wciąż będziesz życzyć drugiej osobie tak samo dobrze, jak w chwili kiedy na nią patrzyłeś czując emanującą ciepłem gulę w środku piersi i myśląc, że obronisz ją przed każdym wymyślonym lub realnym potworem?
Życzmy sobie dobrze. Bez względu na wszystko.
Bo czas i miejsce się zmieniają. Najgorzej, gdy zmianie poddają się rownież ludzie.
A właściwie, gdy ślepną ich serce, by w końcu stać sie zupełnie niewidome na człowieka będącego ułamkiem ich przeszłości.
(wspominam z H ,,tamtych'' i dopadają mnie przemyślenia)