photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 16 LUTEGO 2016

W tym roku sesja przypomina długą, wijącą się, rozczłonkowaną dżdżownicę, która nieopatrznie dostała się pod łopatę podczas prac polowych tylko dlatego, że znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie.

Niby studia na finiszu, a coraz bardziej pod górę. A może po prostu to ja już jestem znużona i wyeksploatowana po tych 5 latach na emigracji w Białymstoku.

 

Wrócę na Śląsk i będę stękać i marudzić z żalu za tymi, których tu poznałam. No nie dogodzisz.

 

Potrzebuję jakiegoś rozbłysku hipernowej, bo bez tego stanę w miejscu z zatkanymi uszami i zamkniętymi oczami na postudyjnym rozstaju dróg, ze świstkiem w formie dyplomu. W prawej ręce oczywiście. Ślepa jak ta antyczna Temida z twarzą bez wyrazu.

 

Nie tylko sesja ma coś z dżdżownicy. Sama czuję się jak taki mały robaczek, zagubiony w bezkresnej nieskończoności grudek ziemi, który ryje sobie spokojnie i powolutku do przodu, ale w sumie sam nie wie, po co i na co. Czy to całe kopanie i uporczywe prucie naprzód w ciemności ma jakikolwiek sens i cokolwiek na celu. Czasami jeszcze dżdżowniczka Marzenka zastanawia się, czy na końcu tego wygrzebanego z trudem tunelu jest lepsze jutro, czy może tylko spotkanie z morderczym szpadlem. 

 

Czekam na wiosnę, aż przyjdzie i prześwietli mnie promieniami słońca na wylot. Wtedy pomyślę, co dalej.

Bo dalej na pewno coś jest. Musi. Przecież nie chcę pewnego dnia obudzić się z obłędem w oczach.

Komentarze

~zmora Sesja... sesja... i po sesji! ;)
25/02/2016 18:22:17