nienawidzę, gdy przypomina mi o Tobie zapach powietrza, jakieś słowo, zdarzenie, miejsce, piosenka lub twarz.
nienawidzę, gdy każdą kobietę z czerwonymi włosami, średnieo wzrostu mylę z Twoją mamą, a myśl p Tobie nie opuszcza mnie nawet na sekundę.
nienawidzę, gdy mi się śnisz.
nienawidzę myśli o Tobie, wspomnień z Tobą, Twoich oczu, włosów i ust.
nienawidzę wszystkich innych chłopaków za to, że nie są Tobą.
nienawidzę wszystkich dziewczyn, które całowałeś, dotykałeś, kochałeś.
nienawidzę siebie.. ale Ciebie nie potrafię nienawidzieć, mimo że tak bardzo chcę, mimo że tak bardzo załugujesz.
jednak nie, nie chcę innego. nie chcę Cię zamieniać na koksa jeżdżącego zajebistą furą i mającego kieszenie pełne prochów. wolę Ciebie- tego skurwysyna bez serca, który doprowadza mnie do największego wkurwienia a zarazem mnie uszczęśliwia. tego, którego kocham i którego nie da się zastąpić nikim innym.
siedząc na huśtawce na tarasie z papierosem w ręce, popijając ulubioną kawę, rozmyślałąm o tym co spieprzyliśmy w naszej miłości. zapewne było w niej za mał uczuć, za mało wspólnych cgwul, za mało spotkań razem. za mało wszystkiego, aby przetrwała dlatego jej już nie ma, chociaż nadal gdy Cię widzę czuję jakieś nieodgadnięte przyśpieszenie bicia serca i przyśpieszony oddech. mogliśmy zrobić o wiele więcej, aby ona przetrwała, bo wkońcu tak strasznie się kochaliśmy, prawda?
nieważne, że jesteś skurwysynem bez uczuć.
nieważne, że nie lubisz spacerów.
nieważne, że zgrywasz kozaka.
nieważne, że "kurwa" traktujesz jako przecinek.
nieważne, że nie umiesz przepraszać.
nieważne, że mnie ranisz.
nieważne, że co drugi dzień jesteś najarany.
nieważne, że nadużywasz alkoholu.
nieważne, że za dużo palisz.
nieważne, że nie dbasz o swój pokój.
nieważne, że chodzisz wiecznie ubrany na czarno.
nieważne, że nie jesteś drugim Bradem Pittem.
nieważne.. wiedz, że w chuj tęsknie.