photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 GRUDNIA 2012

66`

Wreszcie zrozumiałem, co to znaczy ból. Ból to wcale nie znaczy dostać lanie, aż się mdleje. Ani nie znaczy rozciąć sobie stopę odłamkiem szkła tak, że lekarz musi ją zszywać. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli nas calutkie serce i zdaje się nam, że zaraz przez to umrzemy, i na dodatek nie możemy nikomu zdradzić naszego sekretu. Ból sprawia, że nie chce nam się ruszać ani ręką, ani nogą ani nawet przekręcić głowy na poduszcze.

 

codziennie w nocy mówię sobie to już ostatni raz. ostatni raz siedzę do późna, ostatni raz w kubku mam wódkę, ostatni raz palę papierosa i ostatni raz płaczę za tobą.

 

nie lubię jak ktoś kłamie, jak nie dotrzymuje słowa, jak zawodzi. nie lubię jak się zaczynam pozytywnie nastawiać po to, by za chwilę stwierdzić, że każda historia kończy się tak samo.

 

Można warg dotykać, muskać je, ssać, gryźć, podnosić językiem, można je zamykać swoimi ustami, aby za chwilę je otworzyć, rozewrzeć, spulchnić lub mocno zacisnąć. Można koniuszkiem języka cierpliwie i dokładnie namaszczać śliną ich brzeg. Można przygnieść je do dziąseł, można je smakować, można je zwilżyć lub zamoczyć swoją śliną, aby zaraz potem osuszyć wydychanym powietrzem. Można je obejmować szczelnie swoimi wargami, po chwili zwolnić uścisk, otworzyć na oścież, rozsunąć zęby, wyssać język na zewnątrz i przygryzać go delikatnie. Można go po tem wepchnąć do środka, przycisnąć do dolnego podniebienia i dotykać swoim językiem wybrzuszenia dziąseł nad każdym zębem po kolei, można dotknąć nim górnego pod niebienia i zatrzymywać na każdym jego zgrubieniu, można... Można zwariować przy tym. Albo się zakochać.

 

 

Odwracam się, czując, że serce zamiera mi w piersi. Przełykam ślinę, zmuszając się by jeszcze raz powiedzieć: nie, już nie jesteśmy razem.

 

 

kurwa w tym momencie jestem gotowa na wszelkie możliwe desperackie kroki, żeby chociaż przez chwile patrzył na mnie jak tego pierwszego dnia.

 

Wasz czas jest ograniczony, więc nie marnujcie go, na życie życiem innych. Nie dajcie złapać się w dogmat, którym jest życie koncepcjami myślenia innych ludzi. Nie pozwólcie, by szum opinii innych zagłuszył wasz własny wewnętrzny głos. I co najważniejsze, miejcie odwagę podążać za głosem waszego serca i intuicji. One w jakiś sposób już wiedzą, kim na prawdę chcecie być. Wszystko poza tym, jest drugorzędne.

 

 

Pierwszy raz właśnie wtedy, na ułamek sekundy, pojawiła się we mnie myśl o przyszłości z Tobą. A zaraz potem zaczęłam się tego bać...

 

Chciała by zabrał ją stamtąd, gdziekolwiek.. Byle jak najdalej od tych zimnych spojrzeń i zaciśniętych w milczeniu ust.

 

Życie to ciągłe czekanie na weekend, na wiosnę, na wakacje, na święta, na Niego, na Nią, na szczęście, na miłość. Ciągle czekamy aż uświadamiamy sobie, że nasze życie już minęło. Za późno jest na miłość, szaleństwa i podróże, więc czekamy na śmierć, przeczekując wszystko a nie przeżywając.

 


- Dziwka.
- Ha! Byłam nazywana gorzej. 
- Jak?
- Twoją dziewczyną.

 

Nie boisz się spróbować jeszcze raz - boisz się cierpieć z tego samego powodu.

 

Tęsknimy, choć nie mówimy o tym, bo przecież nie ma się czym chwalić. Myślami zbyt często wracamy do przeszłości, w której się zatracamy. Próbujemy żyć na nowo, ale wciąż mamy za sobą niedomknięte rozdziały. Nieraz już na starcie tracimy to, co mamy. Boimy się ryzyka i nie ryzykujemy. Chcemy walczyć, ale nie do końca potrafimy. Jesteśmy silni, choć tak często zbyt słabi. Niszczymy to, co kochamy, kochamy to, co niszczymy. Gubimy się, ciągle się gubimy, upadamy, przegrywamy, rozpadamy się wewnętrznie, płaczemy, śmiejemy i znów gubimy... Zdobywamy szczyty, chwilę później je tracimy. Nie wiemy jak żyć, nie wiemy komu ufać i coraz częściej brakuje nam siły.

 

Czasami po prostu chcę pójść przed siebie nie zważając na nic, na nikogo. Po prostu pójść byle gdzie. Zostawić wszystko. Przepaść.

 

Myślę o Tobie stanowczo za często, za intensywnie, za emocjonalnie.

 

nie było Cię pół roku a teraz wracasz i pytasz co u mnie? co mam Ci powiedzieć? że przez trzy miesiące po Twoim odejściu praktycznie nie wychodziłam z pokoju? że chodziłam ciągle w dresie z chusteczkami z podkowami pod oczami i nie ogarniętymi włosami? że nie spałam po nocach tylko szlochałam poduszkę? że zniszczyłam wszystkie Twoje zdjęcia i wyrzuciłam miśki od Ciebie? że codziennie wieczorem chodziłam pod Twój blok i patrzyłam w okno od Twojego pokoju sprawdzając czy przypadkiem nie wróciłeś? że nawet odkurzając, jadąc autobusem czy myjąc włosy potrafiłam się rozpłakać? że codziennie pisałam do Twojej siostry czy wróciłeś? że po szkole spędzałam dwie godziny siedząc na naszej ławce w parku? że gdy ktoś zupełnie obcy na ulicy wypowiedział Twoje imię ja przeklinałam pod nosem ocierając grube łzy z policzków? że Cię nienawidzę? czy mam ochotę Ci przyjebać? no co mam Ci kurwa powiedzieć? bo chyba nie to, że nadal coś do Ciebie czuję?