https://www.youtube.com/watch?v=OW7WH2j4Y3o
Cz.2 Słońce powoli wschodziło. Lily obserwowała, jak pierwsze promienie tańczą na pomarańczowej ścianie pokoju. Nie wiedziała, która jest godzina, ale nie obchodziło ją to. Wtuliła się w ciepłą poduszkę i nie zamierzała poruszyć. Chciała nie myśleć, wyłączyć uczucia albo wyrzucić je gdzieś do kosza. Całkiem niepotrzebny ciężar, pomyślała. Ile problemów, a tak mało szczęścia. Przewróciła się na bok, dosyć blisko ściany, i dostrzegła skrawek okładki albumu, którego tak długo szukała. Poczuła nieznośne kopnięcie w brzuch. Żoładek podszedł jej do gardła, a łzy znowu zakręciły w oczach. Zakazane zdjęcia... zdjęcia cudem zdobyte od przyjaciółki Marka, która kiedyś chodziła z nim na imprezy i letnie spacery. Hipnotyzowała przedmiot, ale ten leżał spokojnie, przyciągając jak magnez. Bała się po niego sięgnąć. Wiedziała, jakie będą tego konsekwencje. Pomimo tego ręka sama wystrzeliła po kolejną porcję nieznośnych doznań. Przywitała ją granatowa okładka ze złotymi lamufkami, a następnie trzy zdjęcia, które uwielbiała. Pierwszym było bliskie ujęcie śmiejącego się Marka, ukazujące jego białe, proste zęby, niebieskie oczy z długimi rzęsami i opaloną twarz, białą czapkę z daszkiem, fikuśnie przekrzywioną i zakrywającą krótko ostrzyżone czarne włosy. Drugie zdjęcie przedstawiało znowu roześmianego Marka siedzącego na łące. Czerwona koszulka, czarna czapka z daszkiem i charakterystyczny mały prosty nos na tle błękitnego nieba z perspektywy trawy. Trzecie zdjęcie, z tej samej serii, kiedy Mark wystawia język do fotografa, jednak oprócz tej miny, gdzieś w kąciku ust czai się uśmiech. Uśmiech... uśmiech, za który oddałaby wszystko. Nie myliła się. Łzy znowu popłynęły, żłobiąc kolejne koryta na twarzy. Zabrakło jej powietrza, odrzuciła album, otworzyła okno i poczuła ukłucie w sercu. Wdychała świeże powietrze z ulgą, ale i z bólem, który nie mógł odstąpić jej na krok. Nieznośne poczucie winy, dręczące pytania, gdzie popełnila błąd, co z nią jest nie tak doprowadzały ją do obłędu. Już nie mogła patrzeć w lustro, czuła tylko wstręt do samej siebie i zazdrość, patrząc na inne dziewczyny. Dziewczyny, które mogą być z nim. Pochłonięta myślami, nie zauważyła, kiedy do pokoju wślizgnęła się Inez. - Co to jest? - zapytała, pokazując na album. Lily oprzytomniała. - To? Album... nie widać? Inez zaczęła przewracać strony. - Oszalałaś? Lilian, nie zapomnisz, jeśli ciągle będziesz wspominać! - Inez, przecież wiesz, że w ciągu kilku dni czy tygodni nie da się usunąć z pamięci osoby, do której czujesz za dużo! Jestem pełna milości, wylewa się ze mnie, a co gorsze, nie ma gdzie jej przelać, bo ujście się zatkało nowonarodzonymi wątpliwościami w drugą osobę...! To jest koszmar! On się bawi mną jak marionetką, pieprzony sadysta... Kiedy staram się o nim nie myśleć, wraca we snach, jak bumerang, jakby chciał, żeby tylko on wypełniał moje myśli... Czuję się jak obłąkana... - Idę ci zrobić śniadanie. Przyjdź za piętnaście minut. Ale nie przyszła. Równie dobrze ktoś mógł podejść i ją zabić. Nie zauważyłaby tego. Siedziała skulona na tapczanie i patrzyła w jeden punkt. Mijała godzina za godziną, a ona dalej się nie ruszała. Poduszka była mokra od łez, chusteczki już chyba się skończyły. Czuła, że w środku hula wiatr. Nie. Nie czuła nic. Po prostu była pusta. Było to tak dobijające doświadczenie, że kilka razy próbowała się podnieść i iść do kuchni po nóż, bo pistoletu nie miała. Coś jednak ją trzymało. Strach? To chyba był strach, strach przed bólem, strach przed piekłem. Jednak czy teraz nie żyła w piekle? Dni mijały tak samo powoli, tak samo monotonnie, bez niczyjej obecności. Dosłownie niczyjej. Nie potrzebowała jedzenia, herbaty, pepsi, coli, piwa, wódki, niczego. Potrzebowała JEGO. Ale jego też nie było. Wyparował z jej życia, pozostawiając po sobie ślad we wspomnieniach... Framboise CDN.
Inni zdjęcia: :) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24