photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 MARCA 2013

cześć seksiaczki!

Dawno mnie tu nie było, więc macie coś ode mnie, prosto z serca.

 

Przeżyjesz, będziesz miała mnóstwo dzieciaków, będziesz patrzeć, jak dorastają. Umrzesz jako stara babcia we własnym ciepłym łóżku. Nie tutaj, nie tej nocy. Rozumiesz mnie? Wygrana tego biletu dała mi najlepszą rzecz, jaką mogłem spotkać - Ciebie. Jestem wdzięczy za to losowi. Musisz zrobić dla mnie przysługę. Obiecaj mi, że przeżyjesz. Że nie poddasz się, bez względu na to, co się zdarzy, nie ważne jak beznadziejna będzie sytuacja. Chociażby nie było już nadziei. Obiecaj mi.

Miałeś mnie na własność, do granic ludzkich możliwości. Posiadałeś mnie duchowo i fizycznie, będąc całkowicie niezależnym człowiekiem, nie znającym swoich wybujałych marzeń i możliwości. Mogłeś mnie kochać, skrywać w swoich silnych ramionach, obdarzać namiętnymi pocałunkami, ratować przed złem i ludzką goryczą. Tak wiele podstawiłam Ci pod sam nos, a Ty nie potrafiłeś dać mi czegoś najważniejszego - uczucia i jakiegokolwiek zgiełku bezpieczeństwa.

Pierwszy raz od zamierzchłych czasów, to znowu ożyło. Zabolało jak diabli, uderzyło we mnie jak skała po światowym huraganie, zadało cios poniżej pasa. Afekty i uczucia znowu biorą nade mną władzę. Wrócił wielmożny Pan świata. Na nowo dałeś mi miłość, nie odbieraj mi już jej.

Nieważne, że dzielą Nas setki kilometrów. Nie ma większego znaczenia to, że jesteś od niedawna dorosły, a ja zaledwie skończyłam piętnaście lat miesiąc temu. Nie wybrałam Cię dlatego, iż jesteś poważnie chory, z litości. Jasna sprawa, że chcę Ci pomóc. Wiesz na co zwróciłam uwagę? Na to, że mimo tych cholernych kilometrów, setek wad, niezliczonych zalet, Twojej choroby, ja właśnie wybrałam Ciebie i to z Tobą chcę się zestarzeć, nawet jeśli ja - przeżyję Ciebie.

Odszedłeś, jak piękny księżyc w pełni po jednej nocy, ale jedno Was od siebie różni - on pojawia się znowuż po 28 dobach, a Ty odszedłeś na zawsze.

Nie odchodź, człowiek niezbyt długo potrafi wytrzymać bez tlenu.

Dlaczego ludzie odchodzą? Dlaczego nie dają po sobie poznać, że im już nie zależy na naszym szczęściu? Dlaczego najzwyczajniej w świecie usuwają swoją posturę z naszych bezwładnych ciał w cień? Dlaczego z dnia na dzień małymi krokami kroczą w stronę wyjścia, przecież nas zakwaterowali w swoich umysłach, a teraz odzwyczajają Nas od bytowania w ich życiu? Nie dają po sobie poznać, że im już nie zależy i to Nas - ludzi, zabija. Stawia przed wieloma skomplikowanymi decyzjami życiowymi. Ludzie oswoili Nas do siebie, a potem odeszli. Powinni być odpowiedzialni za to, co oswoili, a oni złamali te prawo, podli ludzie bez uczuć.

Wiesz co? Od kilku dni jestem wrakiem uczuć. Wszelakie afekty odeszły w cień. Zabił mnie, odchodząc.

Mam dość tłumaczenia dlaczego jestem smutna, czemu milczę, co jest powodem podpuchniętych oczu, a co drżeniem głosu w krótkiej wymianie zdań.

Już taka jestem. Przeraża mnie bliskość drugiego człowieka. To, że jeśli będzie na tyle blisko zawładnie mną. Strach - potrzeba wycofania się. Przepraszam.

I nieważne jak mocno walczysz, i tak spadniesz. I to jest przerażające.

Jeśli się kochało, to nigdy się nie zapomni. Zawsze pozostanie cień, który będzie się ciągnął za nami do końca życia. Choć będziemy mieć kogoś, kogo będziemy kochać to i tak przeszłości nie wymażemy. Nie będziemy w stanie.

Skończ to, bo inaczej on Cię zniszczy. Już i tak jesteś na granicy bycia wrakiem. Skończ to, bo inaczej będziesz żywym dowodem na to, że może pęknąć serce. Z miłości lub nienawiści, ale może.

Ta druga osoba obdziera Cię kawałek po kawałku, a potem obdzierasz sam siebie żeby się dopasować. Lecz, któregoś dnia okazuje się, że nawet nie wiesz kim jesteś.

Wiesz co jest największym problemem? Cuda się nie zdarzają. Możesz czekać, płakać, zagryzać wargi do krwi i wydrapywać sobie żyły, a i tak nic się nie zmieni. Cudów nie ma, za to mamy szeroki wachlarz cierpień do wyboru.

Musimy popełniać własne błędy. Musimy sami się na nich uczyć, dopóki sami nie zrozumiemy, że wiedza jest lepsza niż domysły, że nawet najgorszy, najbardziej nieodwracalny błąd jest sto razy lepszy niż nie podjęcie próby.

Zranił Cię ktoś kiedyś, mocno. Widzę to w Twoich oczach. Nie, nie zaprzeczaj. Po co kiwasz głową, próbując udowodnić sobie, że był nikim? Był wszystkim. Wszystkim, co mogłaś kiedykolwiek rzekomo posiadać, i wszystkim, co odeszło. Mam rację, nieprawdaż? Wiem, że przytaknęłaś. Nie bój się mówić o uczuciach. Nie trzymaj tego w sobie. Wykrzycz, co Cię boli - bo wiem, że boli, bardzo. Zobaczysz, będzie dobrze, poczujesz w końcu ulgę. Jeszcze się pozbierasz. Jeszcze dasz radę, i jeszcze pokażesz mu, kto tu, co tak na prawdę stracił. Jeszcze będzie żałował, tylko musisz się podnieść. Musisz dać radę, i skopać im wszystkich tyłki. Pokazać kto tu rządzi, i kogo nie złamie nic. Więc do dzieła - wstań, i idź. Nie ważne, że patrzą i gadają - zazdroszczą, bo sami nigdy tak na prawdę do końca się nie podnieśli. Marne istotki na kolanach moralności.

Każdy w życiu posiadał człowieka, z którym łączyła go tak cholernie dziwna więź. Nie było to uczucie - absolutnie. Było to coś w rodzaju przywiązania, chęci powiedzenia wszystkiego - było to takie dziwne "coś", czego nie da się zapomnieć, nigdy.

Ten kto wraca jest zawsze kimś innym niż ten, który odszedł.

Często się zastanawiam nad tym, czy chociaż czasem o mnie myślisz, chociaż przez chwilę wspominasz o tym co było, dużo bym dała, żeby to wiedzieć.

Boli, bo kochasz. Gdyby tak nie było, już dawno po kolejnej kłótni, po prostu byś odeszła.

Uważaj, żeby pewnego dnia nie poczuć za mocno. Uważaj, żeby pewnego dnia znów nie stracić za wiele.

Wiem, że nigdy nie będziesz dla mnie tym, kim chciałabym żebyś był. Nigdy nie pocałujesz mnie, nigdy nie wyszeptasz że kochasz. I mimo, że Twoja obecność cholernie rani, każde słowo jest jak nóż, który wbija mi się w serce, jednocześnie dajesz tyle szczęścia co nikt inny. Przyjaciele? tak, mnie to cholernie boli. Ale bez Ciebie umieram. Brak Ciebie zabija.

Dlaczego potrafię w swojej głowie układać całe monologi wszystkich swoich uczuć i emocji, o których chciałabym Ci powiedzieć, dlaczego w myślach jestem taka odważna, filuterna i z klasą? Dlaczego w życiu realnym nie potrafię wydusić z siebie złamanego słowa?

Czego się boję? Boję się stracić ludzi, których kocham. Boję się, że kolejny raz mi się to przydarzy. Boję się samotności. Boję się kiedyś obudzić i zdać sobie sprawę z tego, że nikogo już przy mnie nie ma.

W końcu się poddajesz. Nie walczysz, nie krzyczysz, nie płaczesz. Patrzysz obojętnym wzrokiem na to co Cię otacza i nie potrafisz już zrozumieć o co było to zamieszanie. Nie interesuję Cię już czy ktoś odejdzie albo czy może zranić. Zgadzasz się na wszystko. Umarłaś, sama przyznaj.

Nigdy nie przepraszaj za to, co czujesz. To jak przepraszanie za bycie prawdziwym.

Komentarze

zuziaczek140 proszę wejdź i zagłosuj na mnie to tylko jedno kliknięcie !!! http://www.tescomagazyn.pl/ jak zjedziesz nieco niżej jest sonda po prawej stronie gdzie możesz zagłosować na mnie,(Joanna z Giżycka) żebym wygrała- napisałam opowiadanie i przeszłam do drugiego etapu !!! :) z góry dzięki!
09/03/2013 17:09:48
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika cytatyilove.