Czwarta część dostępna jest tutaj: http://www.photoblog.pl/cytatvegas/115080959
Część V
Mijały dnie. Marcin nadal milczał. Zuza zaprosiła Dianę do siebie aby nie siedziała ciągle sama w domu pogrążając się w myślach o nim. Dziewczyny jak zwykle miło spędzały czas. Jednak Diana już nie była taka sama. Próbowała żartować i wygłupiać się ale nawet Zuza zauważyła, że jej to nie wychodzi. Nie jest sobą. Po prostu była smutna. Nie potrafiła tego ukryć. Postanowiły że obejrzą jakiś film na laptopie. Obie miały włączone GG. Do Diany napisał Marcin. Nie mówiła mu że jest u Zuzy. Wiedziała , że jak się dowie to przełoży to a ona chciała znać prawdę i co on postanowił. "A więc, najpierw chciałbym się przyznać że to wcale nie chodzi o rodziców.. Wiem, okłamałem Cię, ale przepraszam. Chciałbym ci wyznać prawdę co do tego.. - No to czekam.. - Diana próbowała być twarda i schła chociaż cała z nerwów trzęsła się - Bo od dłuższego czasu jestem zakochany w Oldze.. Nie mogę przestać o niej myśleć. Myślałem że jak będę z Tobą to odkocham się jakby.. ale to nie poskutkowało.. Nie mogę Cię dalej oszukiwać.. Przepraszam. Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja.. - Że co? No nie wierzę.. Ty mnie najnormalniej wykorzystałeś! - Nie gniewaj się.. - Jak mam się nie gniewać? Po tym co zrobiłeś?! - Przepraszam.. Ale mam jedną prośbę.. - No słucham.. - Mogłabyś o tym nikomu nie mówić? Nie chciałbym żeby wszyscy wiedzieli. - Nie chcesz żebyś wszyscy wiedzieli jakim jesteś dupkiem? - Proszę Cię, skończ. - No okay. Nie będę nikomu mówić. Ja dotrzymuję słowa.. - Ale nawet Zuzie? - Nie muszę jej mówić. Siedzi obok mnie. To ona była przy mnie przez te dni kiedy zamartwiałam się co postanowisz jak wciskałeś mi kit o rodzicach. - Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja.. Skończmy już tą rozmowę.. Pa - Tak, udawajmy że się nic nie stało. Genialny pomysł. Pa. :)."
W Dianie coś pękło. Płakała przez prawie całą godzinę wtulona w ramiona Zuzy. Nie mogła tego zrozumieć.. Po co on to wszystko zaczynał? Nudziło mu się czy jak? To nienormalne! Diana musiała wracać już do domu bo było późno. Zuza mieszkała w miejscowości obok Diany więc odprowadziła ją na autobus. "Trzymaj się Słonko. Zawsze byłaś dzielna i teraz także będziesz - Spróbuję.. A jak zobaczę go gdzieś po drodze jak będę wracać do domu? - Idź dalej. Pokaż mu, że masz gdzieś jego dziecinne zachowanie i nie zależy Ci na nim. - Ale właśnie mi CHOLERNIE na nim zależy! - Jeśli to okażesz to on poczuję satysfakcję, że udało mu się Ciebie zniszczyć. - Postaram się.." Diana miała łzy w oczach, ale zauważyła że w oddali jedzie już autobus i musi się powstrzymać. Wsiadła do autobusu i pojechała do domu. Jej dom było po drodze koło orlika. Zauważyła jak grają na nim kumple Marcina. "Oby go tam nie było, oby go tam nie było.." - myślała Diana, ale jak zwykle życie zrobiło jej na złość. Musiała przejść obok niego. On także ją zauważył. Diana przeszła pewnym krokiem koło orlika. Czuła na sobie wzrok Marcina i jego kumpli. Usłyszała kawałek dogryzek kumpli w stronę Marcina - "O! Twoja laska idzie! - To już przeszłość..." - Powiedział cicho. Gdy Diana była za rogiem orlika, gdzie nikt jej nie widział, z oczy popłynęły jej łzy. Nie mogła w to uwierzyć. Już nazywa ją przeszłością! Pfff. Diana wróciła do domu gdzie czekały ją lekcje to odrobienia. Postanowiła, że rzuci się w wir pracy i nie będzie o tym myśleć. Ale tak się nie dało. Ciągle w głowie miała słowa jakie usłyszała z jego ust. Nie tylko te złe, ale także słowa dzięki którym miała uśmiech na twarzy.
Do dzisiaj Diana myśli o nim prawie że codziennie. Ale nie tak jak kiedyś. Z dnia na dzień coraz rzadziej. Gdy mija "ich" ławkę, na której po raz pierwszy się spotkali w głowie przeplatają się wszystkie wspomnienia związane z Marcinem. Minął już prawie rok od zdarzeń, które zmieniły jej dotychczasowy pogląd na miłość. Wie, że kiedyś spotka ją ta prawdziwa i odwzajemniona miłość, ale to na pewno nie była ta która ją spotkała wtedy. Sama doszła do wniosku, że to był krótki epizod w jej życiu, które jeszcze przed nią.
KONIEC
PS Historia w większośći została oparta na faktach.
Kornelia.