Pomalowałam paznokcie, wstaję rano, potrafię się śmiać, odnawiam kontakty ze światem. Jak widzisz radzę sobie bez Ciebie. Tylko czasem jeszcze zapominam oddychać. Zwłaszcza kiedy przechodzisz obok.
wieczorna pora, siedzę nad kubkiem kakao, myślę o niczym czasem tylko o Tobie, mniej więcej 60 razy na minute, siedząc w wannie spowiadam się pralce z miłości do Ciebie.
jestem spokojna, ale wali mi serce.
czasami mam wrażenie, że prędzej od Ciebie, krzesło zacznie coś do mnie czuć.
nasze spojrzenia się spotykają, a ja powstrzymując oddech, spuszczam wzrok. moje serce na kilka sekund staje, a tętno cichnie.
to o czym nie wiesz, nie może cię zranić.
Każdy impuls w moim ciele mówi mi abym uważała, ale nie potrafię, idę na żywioł.
tak bardzo chciałabym, żeby wszystko grało.
Bo widzisz, czasem jest tak, że nie masz ochoty wstać z łóżka, a czasem budzisz się pełna energii i szczęśliwa. To wszystko uzależnione jest od Niego.
Telefon komórkowy znów zabrzmiał dla niej ulubioną melodyjką, oznaczającą przychodzący sms. Odblokowała i spojrzała na ekran. Jej mordka odzyskała dawny uśmiech, gdy patrzyła na imię, które wysłało jej wiadomość. Mimo, iż pytał się tylko, jak się jej spało, skakała z radości jak głupia.
Najbardziej lubiła siadać na schodku, i patrzeć przed siebie. Kiedy tak siedziała, ciepła herbata ogrzewała jej dłonie, a wiatr delikatnie muskał jej twarz myślała o tym, jak przecudownie by było, gdybyś był obok.
Nie obchodziło ją, co inni o niej myślą. Nauczyła się żyć po swojemu. W końcu doceniła życie. Odeszła z wariatem, bo go pokochała. Sama też była szalona.