'prosze ratuj mnie ,wyciągnij mnie z tego , ja nie chce tak żyć!' - krzyczała sama do siebie robiąc kolejne kreski i modląc się żeby on ją usłyszał , żeby wrócił , przeprosił , powiedział że tęskni . I wypowiedzial te cholerne dwa słowa. Tak było co wieczór , a on nie przychodził...
Z dnia na dzień kresek przybywało i stawały się coraz głębsze.
Raz przycisneła z całej siły żyletkę do ręki.
Nie mogła zatamować.. a może nie chciała. To była ostatnia kreska i ostatnia łza która spłyneła po jej policzku po czym zasnęła na wieczność.