Część trzecia
Obudziłam się o 3 w nocy , wstałam z łóżka i wyszłam na balkon.
Miasto było oświetlone widzialam je dokladnie bo mieszkałam na 8 piętrze. Myślałam o Kamilu o naszych wspólnych chwilach , chcialam żeby znów mnie przytulił chodziaż wiedziałam że to niemożliwe .
-Dlaczego ? Dlaczego no dlaczego własnie on .? Nie mogłam to być ja ? Oddałabym za niego własne życie , dlaczego to ja nie mogłam zginąć ?
Wciąż pytałam wyrzucając słowa w przestrzeń. Nie mam sensu życia nie mam nic , straciłam wszystko na czym mi zależało , Wychyliłam się bardziej przez barierkę , ale nie nie on by tego nie chciał chciałby żebym żyła i cieszyła się życiem , nie wybaczyłby mi gdybym je zakończyła..
Kochanie co ty robisz ?!
To moja mama stała za mną a w jej oczach bylo widać przerażenie .
-Nic nie robie poprostu chciałam pobyc trochę sama , pomyśleć.
Ale ona nie uwierzyła zaciągła mnie do środka i zaczęła coś mówić ale ja jej nie słuchałam myślami wciąż byłam przy nim , ocknęłam się dopiero kiedy za moją mamą trzasnęły drzwi wróciłam spowrotem do łóżka i zasnęłam tym razem spałam aż do rana.
***
Zeszłam na śniadanie , rodzice siedzieli przy stole nie odzywali sie słowem ale dziwnie sie na mnie patrzyli . Taa pewnie mama powiedziala tacie o tym co wczoraj widziala. Japierdole teraz to bedzie przerąbane.. Wkońcu tata przerwał cisze ..
-Sab , zdecydowalismy wspólnie z mamą że najlepiej bedzie dla ciebie , dla nas jesli podejmiesz leczenie , boimy się o ciebie wiec nie zrozum nas źle..
-Tłumacze wam że nic mi nie jest nie mozecie tego zrozumiećdo cholery ?!
-Nie podnoś głosu my chcemy ci tylko pomóc .
-Chcecie mi pomóc wsadzając mnie między psycholi?! To życzę wam powodzenia .!
Krzyknęłam , porwałam torbę z ziemi i wybieglam z domu trzaskając drzwiami.
Z czasem złość ustąpiła miejsca smutkowi a z oczu znów popłynęły mi łzy . Dlaczego wszyscy myślą że jestem chora psychicznie , przecież ja świetnie sobie radze . A może tylko mi się tak wydaje? A co jesli oni mają racje , moze to naprawde mi w jakiś sposób pomoże.
Nie ma to jak walczyć z samą sobą .. Nie zorientowałam się nawet kiedy usiadłam na ławce w parku . Nagle ktos wyrwał mnie z tej plątaniny myśli.
-Heej.. wszystko wporządku?
No nie świetnie tylko Adriana mi tu brakowało do kompletu .
-A co cie to obchodzi ?! Nie twoja sprawa..
-Przecież tylko spytałem nie musisz sie odrazu tak rzucać .!
Faktycznie nie powinnam tak ostro reagować , chłopak odwrócił się i chciał odejsc , ale go zatrzymałam.
-Ej poczekaj.. Przepraszam , poniosło mnie..
-Taa , spoko.
-Idziesz do szkoły?
-Taak a co ?
-To pójdę z tobą .
Większość drogi szliśmy w milczeniu .
-Ej słuchaj przepraszam cie ze tak sie zachowałam , wtedy w klasie. Ja poprostuu..
-Spoko nie tłumacz się wiem w jakiej jesteś sytuacji, i cie rozumiem ..
-Nie nie rozumiesz mnie , nie wiesz jak to jest stracic kogos kogo się kocha ponad życie nie wiesz jakie to uczucie i módl się żebys nigdy go nie zaznał ..
-Taa. Tylko że tak sie składa że niestety go zaznałem , miesiąc temu straciłem brata , miał raka , no ale cóż takie życie .. hehe ..
Zaśmiał się ale to był smutny śmiech , śmiech rozpaczy , a ja nie wiedzialam co mam mu odpowiedzieć poprostu mnie zatkało nie mogłam sb wybaczyć ze tak go potraktowałam ..
Wkońcu doszliśmy do szkoły i usiedliśmy w ławkach potem lekcje minęły już szybkkoo.
CDN