ROZDZIAŁ XIII
Przyjaciel staje się fragmentem naszej biografii, jak data urodzenia, pierwsza szkoła czy imiona rodziców. ~Janusz Leon Wiśniewski
- To świetna okazja do poznania nowych, ciekawych ludzi. usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
Od dziesięciu minut Melanie usiłowała namówić mnie na wyjście jutro na kolejny trening.
- No i Adam też będzie też będzie. dodała, chichocząc.
Wywróciłam oczami i odłożyłam z hukiem książkę, którą trzymałam w ręce.
- On mnie nie interesuje. wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- No to poznasz jakiegoś innego kapitana. oparła między salwami śmiechu.
- Nie baw się w swatkę, Mel. westchnęłam Obie wiemy, że to tylko trening naszych, a tam jest jeden kapitan.
- Przystojny kapitan. wtrąciła
- Czy ja wiem& - mruknęłam, przygryzając wargę.
Dobra, on jest przystojny. Ale co mi po tym, skoro to rozpieszczony dupek?
- Żartujesz, prawda? Powiedz, że żartujesz. powiedziała śmiertelnie poważnym tonem W skali od Roberta Pattinsona do Orlando Blooma, on wygląda jak krzyżówka Toma Feltona i Sama Claflina! krzyknęła.
Mogłam sobie wyobrazić, jak rzuca się, zirytowana, na łóżko.
- Osobiście wolę Maxa Ironsa odparłam spokojnie, przekładając telefon do drugiej ręki. Melanie, nie mogę iść na ten trening. Muszę poprawić opowiadanie dla pani Finlay.
Szczerze, to kiedy zaczynałam rozmowę z przyjaciółką, nie miałam żadnej wymówki. Krążyłam po pokoju, z komórką przy uchu i usiłowałam wymyślić jakieś wiarygodne kłamstwo.
I nagle, BUM!
W stercie walających się na biurku papierzysk, rzuciła mi się w oczy historia, na którą niedawno zarwałam nockę.
To nie było kłamstwo. No, prawie. Nie musiałam jej poprawiać, bo dostałam 5+.
- Rozumiem cię. Lady Makbet też kazała mi poprawić moje wypociny. westchnęła.
Zaśmiałam się, kiedy usłyszałam przezwisko pani Finlay, która była znana ze swoich surowych zasad i bardzo rygorystycznego systemu oceniania.
- Sama rozumiesz. Jej się nie odmawia.
- No, tak. W końcu to władczyni Śródziemia, Narnii, Alagaësii i Krainy Lodu. dodała poważnie, po czym obie wybuchłyśmy gromkim śmiechem.
Kochałam takie momenty; wygłupiałyśmy się i śmiałyśmy ze wszystkiego, kiedy rozmawiałyśmy przez telefon. Postronny obserwator mógłby pomyśleć, że nie jesteśmy normalne, ale na tym polega przyjaźń: jedno spojrzenie na drugą osobę i oboje wiecie, o co chodzi. Jeden uśmiech, zdjęcie albo słowo potrafią zastąpić godzinną opowieść. Dzięki takim detalom, przyjaźń jest bardziej złożona i przez to bardziej wyjątkowa.
- Jak chcesz, to poprawię twoje opowiadanie. zaproponowałam.
- Mowy nie ma. Ostatnim razem, kiedy coś za mnie napisałaś, wyszłam na idiotkę, bo nie wiedziałam, co znaczy eksplikacja. odparła stanowczo Do tej pory nie znam znaczenia tego słowa.
- To jest& - zaczęłam tłumaczyć, ale mi przerwała.
- Dobra, cofam to. Nie chcę wiedzieć, co to znaczy. dodała szybko.
Zachichotałam.
To moja Mel: uparta, rozrywkowa i lekko niedouczona. Ale kocham ją z każdą wadą coraz bardziej. W sumie, dla mnie te cechy nie są złe. One opisują najbliższą mi osobę i, chcąc nie chcąc, uwielbiam je. Tak samo jak Melanie Gromper.