opowiadanie cz.2
Drugiego dnia poszedł w to samo miejsce, gdyż lubił tam siedzieć... miał doskonały widok na całą plażę. Ale tym razem nie patrzył na zakochanych, patrzył tylko w to miejsce w którym wczorajszego dnia spotkał nieznajomą, ale jej nie było. W końcu pojawiła się, tym razem miała na sobie równie piękną niebieską sukienkę. Usiadła w tym samym miejscu. Siedziała przez jakiś czas, nagle wstała i zaczęła iść w tym samym kierunku co poprzedniego dnia. Chłopcu przez głowę przebiegła tylko jedna myśl "dlaczego wcześniej jej nie zauważyłem?". Dziś idąć rozglądała się dookoła, najwidoczniej szukała naszyjnika, który chłopak ściskał w ręce. "Musi dla niej wiele znaczyć, najwyraźniej bardzo go kocha" pomyślał i pobiegł w jej stronę.
- przepraszam - powiedział lekko zarumieniony ( ale nie było tego widać na jego opalonej twarzy)
- słucham - odrzekła cudnym niczym u słowika głosem, ona również miała lekki rumieniec na twarzy
Dopiero teraz zobaczył jaka ona naprawdę jest piękna, miała bardzo ciemne oczy, lekko zaróżowione policzki.
- chyba to wczoraj zgubiłaś - powiedział i czuł, że policzki pieką go niemiłosiernie
- gdzie to znalazłeś? Szukałam go wszędzie, jest on dla mnie taki ważnu, gdybym go zgubiła nie darowałabym sobie tego. Dziękuję ci bardzo.
- z pewnością twojemu chłopakowi byłoby przykro gdyby się dowiedział.
- Chłopakowi? Ja nie mam chłopaka. - powiedziała, a rumieniec jeszcze bardziej jej poczerwieniał.
- a ten napis LOVE - chłopak sam nie wiedział dlaczego o to zapytał
- to pamiątka po mojej mamie, zmarła dwa lata temu - mówiła złamanym głosem, a oczy zaszkliły się
- przepraszam, nie wiedziałem - chłopak bardzo się zmieszął
- musze już iśc tata będzie się martwił. Cześć
Odeszła, szła kawałek, chłopak wiódł za nią wzrokiem, była już dość daleko. Nagle pobiegł przed siebie.
- poczekaj! - krzyknął, choć sam zdziwił się, że się na to odważył, czył jednak, że nie może zmarnować tej okazji...
Dziewczyna odwróciła się, była teraz jeszcze bardziej czerwona niż jak powiedizał jej o chłopaku.
- może spotkamy się jutro na plaży? Porozmawiamy i pospacerujemy? - sam siebie zadziwił, że to wypowiedział, musiał zrobić dziwną minę.
- możemy - powiedziała dziewczyna zawstydzonym głosem, a jej policzki coraz bardziej czerwieniały.
- no to do zobaczenia
- cześć
Chłopak biegł do domu tak szybko jak tylko mógł, prawie podskakiwał, chyba jeszcze nikt nie widział go w tak dobrym nastroju, śmiał się sam do siebie, nawet jego rodzice zdziwili się na jego widok, ale nic nie mówili i o nic nie pytali, bo wiedzieli, że nic by nie powiedział. Był bardzo zamknięty w sobie i tajemniczy.Tylko wieczorem, kiedy już kładli się spać do jego pokoju weszła mama.
- czy coś się stało? Jesteś jakiś inny - zapytała
- nie martw się mamo, nic mi nie jest - powiedział i z uśmiechem na twarzy przytulił się do mamy.
- dobranoc kochanie
- dobranoc mamo
Położył się do łóżka, ale wcale nie miał zamiaru spać, myślał tylko o swojej ukochanej, bo teraz już wiedział, że czuje do niej coś czego jeszcze nigdy do nikogo nie czuł. Następnego dnia czekał na nią na plaży od samego rana. Przyszła wcześnie. Rozmawiali ze sobą, ona miała na imię Magda, on Maciek. Od tamtego dnia spotykali się codziennie byli nierozłączni, chodzili po plaży za rękę w blasku księżyca. Magda opowiedziała mu o śmierci swojej mamy, w wieku 37 lat zginęła w wypadku samochodowym (wcześniej chorowała). Magda miała tylko ojca no i teraz Maćkla. Wiedzieli o sobie wszystko. Znali każdą, nawet najskrytszą tajemnicę. Chłopak już rozumiał jak czuli się ci, których tak często obserwował przytulonych na plaży, jego marzenie się spełniło, wreszcie czuł się tak jak oni. Chodzili ze sobą wszędzie, mieli mnóstwo wspólnych zajęć i kupowali bardzo dużo pamiątek. Niestety wakacje się kończyly, a Maciek musiał iść do liceum, Magda została w gimnazjum, ale to nie rozłączyło ich miłości. spotykali się codziennie. Magda też była nieśmiała, a on kochał ten jej rumieniec, którym oblewała się w niezręcznych sytuacjach. Kiedy byli sami nie rumieniła się już wcale, rozumieli się zbyt dobrze, żeby się siebie wstydzić.
Tak minął rok, przyszły następne wakacje. Magda niestety coraz gorzej się czyła, bolała ją głowa i czasami nie mogła spać. Maciek wysłał ją do lekarza, ale dziewczyna nie chciała iść. W końcu poszła. ...
Pewnego dnia była bardzo smutna, mało mówiła i ani razu się nie uśmiechnęła. Był to już prawie koniec wakacji, Magda szła do liceum, tego samego do którego chodził Maciek.
- co się stało? Czemu jesteś taka smutn?
- Maciek musimy się rozstać - jej słowa szumiały w głowie Maćka jeszcze kilka minut.
Wstała, odeszła, ale on ją dogonił.
- Dlaczego? Co się stało? Czemu mi to robisz? - powiedział chłopak ze łzami w oczach
- nie mogę z Tobą dłużej być - odpowiedziała dziewczyna z trudem powstrzymuując łzy
- Ale dlaczego? nie byłaś ze mną szczęśliwa?
- Maciek! Byłam. Nigdy do nikogo nie czułam czegoś takiego jak do Ciebie.
- no więc o co chodzi?
- no dobrze, powiem Ci, ale po tym co usłyszysz sam odejdziesz.
- Nigdy!!
- Mam... mam raka - powiedziała i wybuchła płaczem - został mi... został mi rok życia, nie mogą tego usunąć... - powiedziała przez łzy i rzuciła się chłopakowi na szyję, właśnie wtedy najbardziej tego potrzebowała
- ale to niemożliwe - Maćkowi spływały łzy po policzkach - jak to się stało?
- te moje... ciągłe bóle głowy... to wszystko wyjaśnia... poza tym moja mama też była chora, gdyby nie wypadek zabiłaby ją choroba...