Karolina siedziała w całkowicie ciemnym pokoju. Szczelnie zasłonięte okna nie przepuszczały promieni tego słonecznego poranka. W pokoju panowała całkowita cisza zakłócona cichym szlochem wydobywającym się z pod pościeli. Dziewczyna płakała. Ale juz nie płakała,
bo spotkało ja największe nieszczęście jej zycia,
lecz płakała ponieważ podjęła decyzję. Oczami wspomnień przywróciła obraz jej wielkiej miłości, która odeszła z prędkością nadjeżdżającego samochodu. Z wielką siłą, która potrafiła zabić każdego, a akurat padło na niego. Dziewczyna resztkami sił powstrzymała kolejna fale płaczu i mocniej zacisnęła dłoń, tak że żyletka, którą trzymała mocniej wbijała sie w skórę. Juz od pewnego czasu zauważyła, ból który przynosi jej ukojenie. Teraz nie chciała, sie uspokoić lecz zabić. Robila sie coraz bardziej senna lecz nie dlatego, ze coraz większą powiezchnia świeciła szkarlatem lecz dlatego, ze byla wyczerpana płaczem, który trwał całą noc.
Tak jej sie bynajmniej wydawało. W głębi ducha powiedziala sobie: "to jeszcze nie koniec" ale niektórych czynów nie da sie juz odwrócić. I tak oto teraz cieszy się szczęściem nie z rodziną , bliskimi , lecz z Nim . Chłopakiem którego kochała ponad życie, na którego mogła w każdej chwili liczyć . Zrobiła to dla tego ponieważ, nie dawała sobie rady bez niego, nie umiała bez niego żyć . "Na zawsze razem" i nic już teraz tego nie zmieni. <3