od srody było 11 dni wolnego.
i od tego czasu dni spędzane są ciągle tak samo.
kanapa zasypana jest nawet okruszkami po rogalach na śniadanie.
zmieniło się.
jest ktoś kto głowę zaprząta.
jak dusza wybita jest z rytmu to ciężko się odnaleźć bo wszystko takie nowe
i człowiek głupoty robi bo nie wie jak sie zachować
co jest stosowne na daną chwilę a co nie.
nie ogarniam.
przepraszam.
ciągłe bieganie na akademię męczy
zwłąszcza że nic kompletnie tam też nie interesuje
a poprzeczka coraz wyżej.
mam ochotę rzucić to w pizdu.
posypali się ludzie.
przykro kiedyś było nas tak wielu.
teraz z dnia na dzien coraz mniej.
ma ktoś lek na całe to zło .?.