Czy to właśnie czuje człowiek, który umarł ale ma czystą świadomość, tego co się z nim dzieje? Jeśli tak, to nie czuje się inaczej. Podobno po zatrzymaniu akcji serca, mózg jest w stanie funkcjonować jeszcze, przez kilka minut. Zawsze mogę sprawdzić w internecie, przez jaki czas człowiek jest wrażliwy na bodźce zewnętrzne. Aha, zaraz, ja nie żyję. Zabawne, widzę tylko ciemność. Żadnego światełka na końcu, nic. Co jeśli obudzę się w trumnie? Aj, mogłam wspomnieć o tym w testamencie, żeby mnie spalili. O czym ja właściwie gadam? Śmiech dziecka, a dokładniej dziewczynki rozbrzmiał w mojej głowie. Poczułam jak ciemność pochłania mnie coraz bardziej, jak by próbowała rozdzielić moją duszę od ciała. Z mojego gardła wydobył się krzyk i chwile po tym, nastąpiła nicość. Otworzyłam oczy. Potrzebowałam chwili, żeby mój mózg nawiązał kontakt z innymi partiami ciała. Poruszyłam delikatnie lewą ręką i od razu tego pożałowałam. Ostry ból promieniował przez całą rękę, aż do kręgosłupa. Przeklęłam pod nosem i wpatrywałam się w sufit. To dziwne, ta lampka wygląda tak samo jak... Zaraz. Delikatnie obróciłam głowę w lewo. Przy łóżku stała szafka, na której był zegarek w kształcie kota. Co, lubię koty. Jestem w domu! Nareszcie obudziłam się w swoim łóżku. W środku skakałam, ze szczęścia.
- Dobra, jeśli nie teraz, to nigdy - przełknęłam ślinę i powoli zaczęłam się podnosić - jeszcze trochę.
Nie do końca panowałam nad swoim ciałem, więc zbliżyłam się do ściany i podparta szłam w stronę drzwi. W głowie układałam wszystko co działo się do tej pory. Obudziłam się w lesie, tam spotkałam jakiegoś chłopaka o imieniu Jack, potem pojawił się Jeff. Następnie natknęliśmy się na, trójkę dziwnych chłopaków. Nie zapominając o moich atakach kaszlu i rozrywającego bólu brzucha. Co tam jeszcze było? Aha, podobno umarłam. Przypominając sobie to, zaczęłam chichotać. Jak widać można umrzeć dwa razy. Doszłam do schodów i trzymając się poręczy, zaczęłam schodzić po jednym schodku. Potem był ten sen. Śniłam o dziewczynce biegnącej, przez opuszczone uliczki Londynu. Uwaga: Strój dziewczynki wskazywał na dziewiętnasty wiek. Na wspomnienie o melodii, moją głowę przeszedł tępy ból. Powoli zbliżałam się do końca, został mi do pokonania jeden schodek. Katarynka, chłopak, dama. Za dużo. Pomasowałam wolną ręką skronie. W salonie paliło się światło, więc chwiejnym krokiem poczłapałam do pokoju. Mimo wszystko sen był bardzo realistyczny. Pisnęłam cichutko, gdy zobaczyłam obcego chłopaka, śpiącego na mojej kanapie. Rozejrzałam się, w poszukiwaniu innych tajemniczych osobników, ale nie zauważyłam niczego niepokojącego. No, oprócz tego blondasa, co zajmuje mi kanapę. Ruszyłam niepewnym krokiem. Im bliżej byłam, tym bardziej rozpoznawałam w nim chłopaka z katarynką. Blond włosy opadały na czoło, zakrywając oczy. Jedną rękę, trzymał na klatce piersiowej, a drugą miał założoną za głowę. Miał gładką i mleczną cerę. Podeszłam bliżej, ale ciągle trzymałam się na dystans. W razie czego, sprzedam mu prawego sierpowego. Miał na sobie białą koszulkę, na to granatową jeansową koszulę i jasne jeansy. Obie dłonie, pokryte były tatuażami. Zrobiłam krok do przodu i pochyliłam się nad nim. Czułam dziwną ekscytację, gdy na niego patrzałam. Wyciągnęłam rękę. Nie zdążyłam zareagować, gdy chłopak pociągnął mnie za bolące ramie i rzucił na kanapę, a sam pochylił się nade mną.
- Nieuprzejmie jest, budzić śpiącego uśmiechnął się.
Moje serce zabiło mocniej, gdy uświadomiłam sobie na co patrzę. Jego oczy w kolorze głębokiego szmaragdu, wpatrywały się we mnie. To te same oczy, które jeszcze nie dawno widziałam we śnie. Oddychałam ciężko, ale nie tylko przez to, że znajduje się w jednoznacznej pozycji z obcym facetem, ale też dlatego, że miażdży mi organy wewnętrzne.
- Patrzysz się na mnie - stwierdził rozbawiony.
- Dusisz mnie - uśmiechnęłam się cynicznie.
Zmrużył oczy, ale nie poluzował uścisku na moich nadgarstkach. Albo tylko mi się zdawało, albo przybliżył się do mnie, wciskając mnie bardziej w kanapę. Jego twarz, nagle przybrała obojętny wyraz twarzy. Puścił mnie i odsunął się w najdalszy kąt kanapy. Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy.
- A ty to kto? - wstałam na równe nogi, zapominając o bólu. Natychmiast tego pożałowałam.
- Żadnego dziękuje za ratunek ani nic? - spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek.
Tak, teraz już nie miałam wątpliwości, że to chłopak z katarynką. Jedyne co go różniło, od tej wersji ze snu to ubiór. Zagotowało się we mnie.
- Widziałam cię w moim śnie - obrzuciłam go morderczym spojrzeniem. - kim ty do cholery jesteś?
Westchnął.
- Jestem James.
~~~~
Tarara, Myster Sadistic Night.
Znów daje wam tylko połowę tego co napisałam. Dopiero to mam napisane. Więc publikuje i pisze dalej. Pewnie wstawie wieczorem. Chłopak na zdjęciu to James. Nie miałam pomysłu na zdjęcie, więc musicie się tym nacieszyć. X'D
***
Bracia Sakamaki <3
18 GRUDNIA 2016
8 LISTOPADA 2016
7 SIERPNIA 2016
18 MARCA 2016
9 MARCA 2016
9 MARCA 2016
1 MARCA 2016
28 LUTEGO 2016
Wszystkie wpisy