HYDRA

SŁUCHAJCIE DZIECIACZKI OPOWIEM WAM HISTORIĘ.

WRACAM SE Z ROBÓTKI, SPÓŹNIA SIĘ POCIĄG NO TO MYŚLE "CHUJ NIE WYJDE Z BEJAMI NA WÓDE JUŻ, RANO DO PRACY TO PO CHUJU" NO I PODJECHAŁEM SOBIE DO PRUSZKOWA... BEZ SENSU ALE PODJECHAŁEM...W PRUSZKOWIE CZEKAŁEM JEBANE 2 GODZINY NA POCIĄG BO PAN MASZYNISTA MASOCHISTA ONANISTA COŚ KRĘCIŁ NA BOKU I PEWNIE Z FETĄ PO MIEŚCIE LATAŁ A ZAPOMNIAŁ, ŻE JEGO ŻYCIE TO POCIĄGI I POSZEDŁ TURLAĆ KLOCKI. POZNAŁEM JAKIEGOŚ DZIADKA KTÓRY DAŁ MI PIWO A JEGO MOTTEM BYŁO "W SILE KUPA"  CO ZMOTYWOWAŁO MNIE NA TYLE, ŻEBY SPIĄĆ OPÓR POŚLADY I SIŁĄ WOLI OMINĄĆ W 10 SEKUND MILION LAT EWOLUCJI I WYTWORZYĆ SOBIE SKRZYDŁA Z ODBYTU, NA KTÓRYCH NASTĘPNIE POFRUNĄŁEM DO KEBABOLANDI. JEST TO KRAINA MIESZANYM I  "W GRUBYM POPROSZE" PŁYNĄCA, WSZĘDZIE HASAJĄ MAŁE KEBABIĄTKA, JEST RÓWNOUPRAWNIENIE I NIE DYSKRYMINUJE SIĘ GORSZYCH OD SIEBIE (NP WEGETARIAŃSKICH PEDALSKICH ŻAL ŻAL).

ZAMIESZKAŁEM TAM I POSZEDŁEM DO FALAFEL UNIVERSITY, DOSTAŁEM PAPIERY, ZAŁOŻYŁEM RODZINE I ZARAZ PO TYM JAK JĄ ZAŁOŻYŁEM JAKOŚ TYDZIEŃ ALBO MIESIĄC NI Z GRUSZKI NI Z PIETRUSZKI WYSKOCZYŁ NAGLE JASTRZĄB HARMONISTA SKRZYPEK NA DACHU I ZACZĄŁ COŚ MI NAWIJAĆ, ŻE MAM JAKIEŚ DŁUGI U BAZYLA W OGÓLE, ŻE MU WISZE ZA OGÓRKI.. JAKIEŚ KRZYWE SCHEMATY. NA KONIEC OBRABOWAŁEM BANK SPERMY, ZAIWANIŁEM CO MOJE I POD KOŁDERKE HOPSASA...

I TO WSZYSTKO W JEDEN WIECZÓR...