Rzecz ujmując treściwie i dosadnie, to Krecik zajebiście zdał maturę. Amnestią swego egzaminatora z ustnego wosu wypchał kopę piachu, żeby cieplej było na jesień. To mało, Krecik tak zajebiście zdał maturę, że postanowił iść na studia, stwierdził, że robota w Klanie go pierdoli, bez Władka, to już nigdy nie będzie to samo, więc chuj studia w sam raz. Jako, że matura zajebiście, z filmem ponadto był obyty, to poszedł na reżyserię do łódzkiej filmówki, żeby nie było za łatwo to dojebał se fotografię na tejże samej uczelni. Wszystko cacy, cacy, pięknie… studia, ponad trzy miesiące wakacji przez pięć lat, a potem to sam będzie mógł kręcić swoje Klany, i będzie kurwa the best.
Krecik tak sobie myślał sielsko, a żeby samemu nie myśleć, stwierdził, że dopierdoli Jeżykowi, którego za złe wygrzebywanie rodzynów cofnęli do drugiej klasy.
-Co, Jeżyk, stary chuju, 1 września do szkoły?
-Pierdol się!
-Mundurek masz?
-W liceum nie trzeba, pierdol się!
-A sam On nie chce się przypodobać Wielkiemu Romanowi?
-Wielkiego Romana też nie ma już, pierdol się!
-A Gombrowicz jest?
-Jest, ale i tak nikt go nie czyta, jak to w ogóle lektur, pierdol się!
-Ty, skurwysynu Jeżyk, ja czytałem „Trans-atlantyk” i „Ferdydurke” zacząłem, tylko ty, z twoimi starymi (fajni panowie a’propo) zatrzymałeś się na „Naszej Szkapie”!!!
I jebnął Krecik na pożegnanie Jeża w ryj i poszedł w pizdu z powrotem.
A Jeżyk wstał, otrzepał się, wdział gang i pierwszego września poszedł do szkoły…
A Krecik siedział na kopcu i w ciszy myślał, że kurwa za duży luz blues, cały wrzesień wolny, studia to jeszcze odległa przyszłość, tak jak matura na tydzień przed, kurwa, Jeżyk chociaż ma co robić, przeciwko czemu się buntować, z kim walczyć, pierdolić, że szybko jest w budzie, a wychodzi późno, że duszno, że jest z kim zrobić pysznego, że to, że tamto, że zniżka, że akcja „Biedra” i to i to i gówno…
A Krecik się w chuj nudził, czekał na taki wrzesień kilkanaście lat, a jak on nadszedł to się kurwa nudził…
Jaki z tego morał?
Nie lataj z lodówką na plecach.
Good night and good luck.