okej, skup się, twoja wojenna wyobraźnia jeszcze nigdy cię nie zawiodła. myśl. skoro ktoś zachowuje się jak prezydent pewnego państwa, ustawia nieoznakowane (a jakże) wojsko pod twoimi granicami, no moze nie tak do konca twoimi, ustawia wojsko pod twoją personalną ukrainą, co mozesz zrobic? kalkulując wszystkie informacje przyswojone, o kazdym innym zbrojnym konflikcie na swiecie, co mądrego mozna w tej sytuacji zrobić. wyobraz sobie, ze jestes unia europejska, wojny nie bedzie, przynajmniej nie taka na ciezka amunicje, to tylko wojna o wplywy, twoja unia przeciwko unii celnej ktora mialaby powstac. bardzo niedobrze, w tym rownaniu trzeba dokladnie przeanalizowac o co chodzi, masz do przegrania terytorium, terytorium ktore mogloby zostac wlaczone do rosji. pieknie, twoja osoba to ten bunt na pokladzie to ten cichy glos ktory mowi "to sie nie uda".
chcesz wolnosci, niezależnosci i raczej się cieszyć każdą chwilą niz próbować ją wyrywać na siłę.
okej, umowmy sie sankcje spowodują sankcje z drugiej strony, to nie przejdzie, już i tak masz embargo na mieso. z drugiej strony nie masz w zwyczaju zachowywać się jak rozmemłana kaszka. nie musisz nikomu ustepowac, pamietaj, masz swoj honor. wroga nie da się wyeliminować, zbyt duże wpływy, zbyt duży nakład sił, nikt nie powinien jednak decydować o tym jak powinieneś myśleć. niczyje działania, szczególnie działania drapieżników które przez pewną skazę nie potrafią nawet właściwie polować, nie powinny sprawiać, że czujesz się gorszy. nigdy tez nie zapominaj jak bardzo dużo wiesz i jak tę wiedzę można szybko zamienic w broń o wiele potężniejszą niż tych kilka marnych czogłów robiących niesamowity hałas w okolicach kuchni.
don't try me bitch, i'm invincible.