piję gorącą kawe z tiramisowymi lodami i dochodze do wniosku, że na nic mi piekna pogoda, perspektywa dziewięciodniowego łikendu, braku dwóch angielskich w piątek i przyjemny spacer z psem za chwilę. na nic.
bo on burzy to wszystko, nie zdając sobie z tego sprawy. i nawet nie moge go znienawidzić.
showmustgoone cholera...
znam to gówno z autopsji..
on przecież nic nie robi.
tylko rujnuje i niszczy wszystko do okoła
kiedy nie masz co robić i tylko pomyslisz o nim odrazu wali sie wzsystko na głowę...
jak za tknieciem ródżki tylko nei tak do końca magicznej...