tu powinno byc morze. ale oczywiscie go nie ma ;p pomyslalam ze poskacze sobie po robakach.
nie wiem jak sie fachowo nazywaja.
siedze tu sobie z Elzbieta i mysle. nad roznymi rzeczami. nie bede teraz bredzic o tesknocie bo to sie robi juz nudne. i chyba nie tylko dla mnie ;p
Magda kazala siebie pozdrowic. i ucalowac. tak wiec leci do Ciebie cmok. przez scartho top, diana hospital, grimsby road. rondo road ;d tamta dalsza ulica ;p tamta ulica na ktorej jest apteka gdzie czasem pracowala moja mama. az w koncu cromwell road. adresu dokladnego nie znam ale w sumie sie nie dziwie, bo zdziwilam sie ze nie mieszkam pod nr 14stym ;p
ale nie o tym miala byc notka, w ogole to miala byc o niczym. a ja sie troche rozpisalam.
caluje Jego. mocno mocno mocno mocno. i leci buzi, przez te wszystkie kraje, ktorych nie chce mi sie wymieniac.
i to brzmi tak troche zalosnie, ale nie musicie tego czytac, bo to jest do niego. a jesli nie pomysli ze to zalosne, to pomysli ze to slodkie ;p jak to zawsze mowi. bo ja pamietam wszystko co on mowi.
wlasnie zauwazylam jak beznadziejnie to wszystko brzmi, ale nie bede kasowac tego co juz napisalam, bo nie.
bo ja go naprawde caluje. tak prawdziwie.^^
straszne glupoty czasem wypisuje, na szczescie wiekszosc osob ktora to czyta i tak wie jak bredze wiec to nic nie zmienia;p
____l'amour de ma vie____
bo nie tylko ona spala sie od srodka.