ej, no powiedzcie mi. jak to jest? jednego dnia masz przyjaciół, chłopaka, plany na wspólną przyszłość, a następnego nic. tylko bolesne wspomnienia, które wyżerają Ci psychikę? kurde, jak to jest, że planujesz swój ślub, a tu nagle koniec. nie myśl nawet o tym, że miało się kogokolwiek. nagle wszystko jest jednym cholernym kłamstwem, z każdym dniem i miesiącem gorzej. więcej informacji niż chciałoby się znać. i cierpisz. nie czułaś nic, a nagle nie masz siły by walczyć nawet o własne życie, o innych wciąż martwisz się bardziej, mimo, że to Twój ból Cię najbardziej zabija. nie masz nikogo, nikogo komu możesz zaufać. aż znajdujesz osobę w podobnej sytuacji. wspieracie się. ale informacji coraz więcej. coraz bardziej bolą. utwierdzasz się w przekonaniu, że byłaś jedynie lalką w rękach niedojrzałej osoby. nic nie znaczyłaś/eś na poważnie. póki milczałaś byłaś fajniejsza. ale jednak postęp wiekowy robi swoje, odzywasz się - jesteś wyrzucany. kolej rzeczy, coś się zepsuło, nie naprawiasz tego. bierzesz nowy egzemplarz. tak, nie ma sensu to wszystko. myślisz, że masz przyjaciela. mylisz się, póki jesteś szczęśliwy i nie musi o Ciebie dbać, jest spoko. ale nie ma tak w zyciu, wszystko sie kiedyś spierdoli. wtedy się okazuje na kogo można liczyć. dlatego dziękuję za nowe znajomości, dziękuję, że mam jednak osoby, na których mogę polegać gdy ktoś wystawia na mnie dupę. kiedy cały świat przeciwko mnie, wiem, że ktoś jednak jest. jest znajomość, może niekoniecznie nowa. ale dała mi wiele, naprawdę wiele wsparcia. dzięki tej osobie potrafię znowu się śmiać, nie myśleć o złym. znowu staram się być szczęśliwa. są też znajomości, które dają nadzieję, na lepszą, ciekawszą przyszłość. kiedyś w życiu w końcu musi się ułożyć.
Helga by vodka.