Cudny weekend. Miałam go spędzić w domu, bo miało padać. Padła propozycja : Babia ? No to ruszamy na wschód słońca na Babią! Czołówki, polary, termos, aparaty spakowane i ruszamy ! Nocleg z Zawoii, budzik ustawiony na 3 w nocy. Okazało się jednak, że nici ze wscodu, na Babiej halny, ehh! Przecież mogłam sprawdzić! No coż i tak ją zdobędziemy !
7.00 Krowiarki. Na szczyt 2.5 h, ale zaraz, zaraz, coś się pali! Jakiś ogień, to wschód! W te pędy jedziemy w strone ognia. Jakiś kilometr za przełęczą. O ! Miejsce widokowe ! O jejku Tatry ! O mamuniu mgły ! I to światełko boskie ! Lasery, smugi światła, kolory przeróżne! Co chwila inna konfiguracja ! Serce galopuje a ja latam jak szalona w amoku, ustawiam statyw, tryb. Pstrykam, pstrykam pstryk ! pstryk !
Na prawde się działo! Byłam w tamtym momencie najszczęśliwszym człowiekiem na tym świecie :D
Tak myślę jakby się udał wschód na Babiej to by dopiero było coś!
Jak to zwykle powtarzam; zamieniłabym się w kamień i została tam na zawsze!
***
Druga część dnia to zdobywanie Babiej w porywistym wietrze. Ponad stówe bankowo! Mega niebezpiecznie. Nie przewrócił mnie, ale towarzysza tak. Upadł na plecy. Jedyne co mi dolegało to to, że nie mogłam złapać tchu; wiatr tak silnie wpadał do nosa, do płuc. Na prawde nie przyjemnie. Był strach, było niebezpiecznie.
No ale... Cel na ten rok spełniony !
Inni zdjęcia: Lately quenPLandemia nie taka straszna. ezekh114:) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24