Siedzę zupełnie nieogarnięta przed komputerem. Cały dzień. Jestem jebanym noł lajfem.
Ale dobrze mi tu. Duuuuuużo muzyki dziś słuchałam, w końcu trzeba było nadrobić zaległości... do kilku osób się odezwałam i kilka do mnie się odezwało. Fajnie.
Oby do środy, albo nie wiem do kiedy. Oby do niego.
Bolą mnie plecy, potrzebuję masażu, dlatego potrzebuję Łodzi.
Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, chyba powoli umieram.
czuję jak gaśnie ta iskra, która dawała mi nieograniczona siłę, ale izi, zaraz wszystko ogarnę i poskładam.
Nie wiem co mogłabym tu jeszcze napisać, nic nie przychodzi mi do głowy. Tak bardzo mi się nie chce.
Wypalę kolejnego papierosa i wypiję którąś z kolei kawe... Ale przeżyję. Bo tak! :)
Strzała !