dziwne uczucie znów mnie przepełnia.. bardzo dziwne, żeby nie powiedzieć przerażające.
Ale poradzę sobię z nim. Na 'lajcie'.
nie o tym z resztą miałam mówić..
Powróćmy na wyspę przyjaźni, na której niegdyś żyłyśmy razem... wszystkie cztery.. Co dziś z tego zostało? GÓWNO. dosłownie jedno wielkie nic.
Popierdolone jest to życie, o ile to słowo nie jest zbyt łagodne do jego określenia.
Zostałyśmy we dwie, choć i tamte dwie mogą powiedzieć to samo.
Należy pamiętać, że obwiniając kogoś o to, że się do nas nie odzywa to działanie zachodzi obustronnie. Poza tym ile razy można wychodzić z inicjatywą.. nie wiem.. choćby pójścia na piwo, czy spacer. Nie - to nie. nikt tu nikogo nie będzie o nic prosił, bo ileż ja mam lat, nie chodzę do zerówki i nie potrzebuję waszych zabawek. Czasmi tylko brakuje mi tych naszy wieczorów, ale z tym przecież też doskonale sobię radze, bo w ich miejsce wpadło dość sporo ciekawych rzeczy. Na Boga, jeszcze nie muszę żebrać o znajomych.. mam ich dużo, czasami myślę, że nawet zbyt wielu, a przyjaciele? W ostatnim czasie doszłam do wniosku, że lepiej mieć jednego sprawdzonego niż całe stado udające wielkich braci - pocieszycieli. A najlepiej mieć dwóch.. Mężczyznę i kobietę. ot! taka harmonia, czy coś.
Mimo wszystko jednak liczę na to, że kiedyś cholerne fatum, w które tak usilnie próbuję wierzyć skrzyżuje nasze drogi po raz kolejny już.
A póki co ogarniamy razem z Bellą i kilkoma innymi ludźmi, którym z tego miejsca dziękuję, że są. :)
strzałeczka, trzymajcie się! :)