Fajnie tak jechać do Długołęki o 19 na wyżerkę w Maku. Fajnie cisnąć Matizkiem 130 km/h :-D Fajnie napić się różowej Kadarki w Jej towarzystwie. Fajnie jest siedzieć do 2 w nocy i gadać, śmiać się, przeżywać na nowo opowieści z przeszłości *.* Czekałam trzy miesiące na powrót dawnej Adrianki i udało się :-) Warto było czekać, wylewać łzy, tracić nadzieję oraz cierpliwość, znosić ten ból, milczeć. Warto było. Patrząc na to co dostałam w tym tygodniu od niej: BYŁO WARTO ;-)
Może się ułoży? Do sprawy z Adrianką straciłam nadzieję, a jednak się ułożyło. Może reszta też się ogarnie i w końcu jakoś to się ułoży? Z Madzią też straciłam nadzieję nawet na koleżeństwo, a teraz jest o niebo lepiej niż było dawniej :-)
Od wielu osób słyszę ostatnio, że wydoroślałam. Nie jestem już taka małolata jak dawniej. Jednak w tym całym wydorośleniu jest zarzut. Zarzut o depresję. Tak. Sądzę, że ją mam po tym jaki mam tok myślenia. Może dlatego od pewnego czasu lubię milczeć? Bo zagłębiam się w ruiny fundamentów, które kiedyś były dla mnie priorytetami nie do pokonania. Rodzina. Przyjaźń. Miłość. Szczęście. Wolność. Patrzę na krew, która spływa mi po ręce i zastanawiam się czy kiedyś te fundamenty staną na nowo. A może pojawią się jakieś inne? Lepsze. Fajniejsze. Mocniejsze.
Ostatnio myślę o zemście i nienawiści. Dziwne, bo do NIEGO. Nigdy bym się tego nie spodziewała po sobie. Jednak miłość walczy. Walczy? Tylko czy jest jeszcze o co?