Zdjęcie z dedykacją dla: trotyl1977 ;-)
Stałam dziś z kawą na balkonie i patrzyłam na krajobraz. Na zboże, które poddawało się wiatru. Na blask dachu, na który spadały promienie słońca. Jak pomyślę sobie o zdradzie to jest mi niedobrze. Cóż... Każdy chyba zdradza. Nawet nie musi chodzić o zdradę fizyczną, ale nawet o zdradę psychiczną. Samo myślenie o kimś innym niż ukochana osoba...
Ból. Serce dziwnie bije. Piję już czwartą kawę z czterech łyżeczek. Im bardziej myślę, tym bardziej chce mi się spać. Im bardziej chce mi się spać, tym więcej palę. Pomóż... ktokolwiek.
Byłam zdradzana. Przez "matkę", siostrę, braci, nawet ojca, przez każdego mężczyznę dla którego otworzyłam serce. Byłam zdradzana przez przyjaciół. Wiedziałam, że to co robią jest złe. Wiedziałam, że jest to niewybaczalne. Czułam nienawiść do tych fałszywców. I choć z niektórymi osobami jest lepiej, to zaufanie odbudowują ciągle. Bez przerwy. Bez ustanku. Bo zdrada, to najgorszy grzech.
I ja ten najgorszy grzech sama popełniłam. Wbiłam nóż w swoje serce. Wbiłam i on tam zostanie. Na znak pokuty. Na znak, że zrobiłam to co Ci wszyscy ludzie, którzy krzywdzili mnie do tej pory. Nie wiem czy będę w stanie go wyciągnąć. Może kiedyś ktoś to zrobi za mnie i poczuję się lepiej. Nie wiem. Jednak jedno jest pewne...
Zdradziłam i ten wstyd będę nosić w sobie do końca życia.