Nie wiem czy to cierpienie jest wywołane tym jak bardzo go kocham czy tym, że nie chcę go kochać. Tak bardzo boli mnie serce i dusza. Nie potrafię przestać o nim myśleć. Siedzi w mojej głowie przez 24 godziny.
Najgorszy jest moment, gdy słyszę smutną piosenkę. W mojej głowie pojawiają się obrazy chwil, w których jesteśmy szczęśliwi. I to bardzo. Widzę jego uśmiech, błyszczące oczy, dołeczki w policzkach przy uśmiechu. Czuję tak dokładnie jego dłonie na swoich biodrach. Czuję jego usta na swojej szyi. Pamiętam jak robił mi malinki, a ja się śmiałam. Pamiętam jak zasypiałam przy nim. Wtulona w jego ramiona, zapominając o wszystkich troskach. Jak przewracając się na drugi bok całowałam go w szyję, a on mruczał z zadowolenia.
Pamiętam jak się kłóciliśmy i pierwszy raz w życiu życzyłam komuś śmierci. Pragnęłam by umarł. Tak długo później płakałam i modliłam się, żeby się odezwał. A on z pokorą powiedział: "Dobrze. Nie zatruję Ci więcej życia. Uznaj, że umarłem". I w tej chwili rozpadłam się na milion kawałków. Umarłam i wiedziałam, że go zabiłam. Zabiłam miłość, uczucia i piękno. Pierwszy raz życzyłam komuś śmierci. Nie sądziłam, że można powiedzieć coś takiego do osoby, którą się kocha.
Pamiętam jak podczas jednej z licznych kłótni, spojrzałam mu głęboko w oczy. Miałam dość tego co mnie otacza. Szłam powoli i ze łzami w oczach, będąc tuż przy nim spuściłam wzrok i... upadłam. Upadłam na kolana błagając o wybaczenie. Prosząc by zapomniał o wszystkim, co złe, co robiłam nie tak, o tych chwilach kiedy miałam za nic jego słowa. Pierwszy raz tak bardzo błagałam o wybaczenie mi wszystkich win.
Pamiętam jak ostrzegał mnie przed M., a ja nie słuchałam. Mówił bym nie oddawała się tej przyjaźni całkowicie. Bym była ostrożna. Mówił, a ja nie słuchałam. A teraz, co jakiś czas, w nocy, czytam ostatnią rozmowę i nie mogę uwierzyć, że myśli o tym, że zwyciężyła. Bo to ja wyciągnęłam do niej rękę. Myśli o tym, że ja znów się odezwę i przeproszę. Nie mogę uwierzyć, że ktoś tak dla mnie bliski ma mnie za nic. Traktuje jakbym była nikim i nawet nie chce się godzić. Nie mogę uwierzyć jak można być tak fałszywym człowiekiem. Jak można?! Odpowiedzi raczej nie usłyszę ani nie przeczytam. Bo ona ma priorytety w postaci "kochającego" chłopaka, który "będzie zawsze". No tak! Zapomniałam o tym ważnym szczególe!
Pamiętam to wszystko. To wszystko, co zdarzyło się niedawno. To wszystko, co działo się w mojej głowie i sercu. I nie mogę uwierzyć, co się ze mną stało. Co raz mocniejszy makijaż by nie było widać śladów od nocnego płaczu, co raz większy wskaźnik wagi, co raz więcej myśli, co raz więcej fałszywego uśmiechu by nie ranić.
Pamiętam...