Z listów Romualda :-*
"... Coś doradzić?
Tylko co?
Przecież Cię nie uratuję. Musisz sama przez to wszystko przejść.
Ludziom się wydaje, że ucieczka w coś pomoże.
Niekoniecznie, bo przecież zabieramy ze sobą cały ten bagaż, który nam ciąży.
I nawet jak się rzucimy w objęcia seksu, czy lepiej, miłości, to i tak to głęboko siedzi w środku.
Namiętności przez chwilę pomagają o tym zapomnieć.
Używki też.
Lecz niestety nie uwalniają na stałe.
Może pomóc też rozmowa, napisanie listu, ale co dalej?
Przez niektóre rzeczy po prostu trzeba przejść.
Nie ma innej drogi.
I może czasem wydawać się, że nie ma tego upragnionego jasnego punkcika przed nami, ale jednak w końcu się pojawia. U większości ludzi. W końcu mało kto doznaje aż tak wielkiej beznadziei, że postanawia się zabić, a nawet jeśli, to nie zawsze z pragnieniem by umrzeć naprawdę.
Czasem poprawia się po miesiącu, roku, czasem dopiero po latach.
Jedyne wyjście to cierpliwość i praca.
Nad sobą, rzecz jasna.
Teraz pytanie, co to jest praca nad sobą?
Sama musisz sobie odpowiedzieć.
Ja mam swoją drogę, Ty znajdziesz swoją.
Na pewno tak się stanie.
Możesz zaufać bardziej doświadczonemu! ;)"
Do przemyślenia ;-)
P. :-*