No i był. No i pojechał. No i jest. No i go nie ma. A teraz Ł. robi ogar i pisze :-D A pisze o cudnej niedzieli. Była mi bardzo potrzebna ;-) Bo może i mam cycki, może i mam między nogami co trzeba - jak przystało na kobietę, ale przestałam czuć się kobietą. Tak po prostu. Bo tak bywa...
A on, hmmm, on na swój misiowaty sposób sprawił, że przy niedzielnym stole, pokazał przed mamą, że jest mężczyzną, który nie ma tajemnic - duży plus :-D Nieświadomie zagiął w pięknym stylu moją siostrą - mega plus :-D I patrząc mi głęboko w oczy, przytulił tak, jak mężczyzna przytulić kobietę powinien - super mega plus :-)
A teraz siedzę i piszę i wdycham zapach perfum, który unosi się w pokoju. Jego perfum. Mocnych. Wyrazistych. I mimowolnie się uśmiecham do mojego laptopika w serduszka i... CZUJĘ SIĘ KOBIETĄ :-D
Dziękuję :-*