Szczerze powiedziawszy uwielbiam photobloga. Uwielbiam wyrzucać z siebie wszystkie emocje w taki a nie w inny spsób. Tak jak wspominałam kiedyś, bodajże w pierwszej notce jaką tu znajdziecie - jest to dla mnie pewna forma pamiętnika. Miejsce gdzie przelewam wszystkie moje uczucia. Zarówno te dobre jak i te złe. Bloga prowadzę dla siebie, nie dla innych. To mnie ma uspokajać, dawać mi wytchnienie. To mnie ma satysfakcjonować całą swoją okazałością, tym co piszę. Czasami wychodzi mi to lepiej lub gorzej, ale jednak gdzieś tam jest kilku moich zwolenników, kilka osób które rzeczywiście tutaj wchodzą i poświęcają te kilka chwil na czytanie moich słów. Niektórzy naprawdę dogłębnie je analizują, często się ze mną utożsamiają, często pomagają - próbują dodać mi otuchy. I za to serdecznie Wam dziękuję. Za równo tym, którzy są ze mną od samego początku, jak także tym, którzy dołączyli do grona moich czytelników zupełnie niedawno. Ta garska ludzi, która wchodzi tu nie po to by zostawić przepełniony spamem komentarz - jest dla mnie bardzo ważna. Jestem tutaj z Wami już ponad trzy lata. Fakt faktem z przerwami, większymi i mniejszymi, ale jednak. To szmat czasu. Pamiętam moje początki, jak to wszystko wyglądało. Przez ten photoblog przewinęło się wiele szczęścia i smutku, wiele wspaniałych i gorszych chwil z mojego życia. Czasami strasznie żałuję, że tyle razy pozbywałam się wpisów. Jakże niesamowitym doświadczeniem byłoby przeczytać teraz te wszystkie notki. Tyle wspomnień. Teraz zastanawiam się jak to wszystko będzie funkcjonować. Na jak długo zostanę przy obszernych notkach, do których wiele razy wracałam i wiele razy z nich rezygnowałam. Przez jaki czas będę jeszcze blogować? Kiedy uznam, że to już nie dla mnie? Obawiam się, że to nastąpi prędzej niż później. W zupełnie niedalekiej przyszłości. Przede mną ciężki rok. Rok bez osoby, która zdecydowanie jest całym moim światem, której poświęcam chyba wszystkie swoje myśli. Jednak jest jeszcze jedna kwestia, raczej mniej przyjemna - szkoła, klasa maturalna. To wymaga ode mnie nielada wysiłku, ogromnej i ciężkiej pracy - bo zawaliłam. Totalnie zawaliłam dwa lata, zupełnie nic sobie z tego nie robiąc. Teraz nadszedł czas by wziąć się w garść, naprawić wszystko. Nadrobić dwa lata. Czy mi się uda? To się okaże. Będę pracować naprawdę ciężko, wierzę że dam radę. Złożyłam obietnicę i dotrzymam jej. Będę się starać ze wszystkich sił. Ale niektóre aspekty mojego życia na tym ucierpią, trochę podupadną. Ale myślę, że czasami znajdę chwilę by wyrzucić z siebie tłum emocji jaki z pewnością będzie mi towarzyszył, z pewnością będę tego potrzebować.
<UBRANIA>