Jeśli rozmawiasz z Bogiem, jesteś religijny. Kiedy Bóg przemawia do ciebie jesteś chory psychicznie.
No właśnie, jak to jest. Mówi się "ten człowiek jest blisko Boga, jest szczęśliwy". Ale czy aby napewno? Czy człowieknie tłumaczy wszystkiego siłami nadprzyrodzonymi tylko po to żeby okiełznać strach przed innym światem? A co jeśli tam jest lepiej? I co jeśli nie ma żadnych sił nadprzyrodzonych? Są ludzie którzy znają odpowiedź... Cała reszta nie wie, że może ją poznać...
Rodzice są wściekli, ponieważ ich dziecko umiera. To zrozumiałe. Jeśli dzieciak nie umrze, nie będą mieli czym się martwić.
Jak to jest ze śmiercią? Kiedyś ktoś powiedział mi że jestem potworem bez uczuć bo stwierdziłem że to rodzice, przez ciągłe rozpaczanie nad tym jakie to ich dziecko jest biedne ponieważ jest chore, uśmiercają swoje pociechy. Skąd ten pogląd? A no myślę tak dlatego, ponieważ to matki ciągle lamentują, ojcowie biegają po kątach i pokazują jak to są bezsilni... A zamiast tego wystarczy usiąść przy dziecku i wspierać je uśmiechem i dobrym słowem... W takiej atmosferze chyba zdecydowanie łatwiej wrócić do zdrowia. No ale ja jestem przecież tylko zwierzęciem które jest podłym gnojem bo poddaje w wątpliwość "wielką miłość".