Była sobie raz dziewczynka, która się nie bała.
Biegała tak, jak biegają ludzie, którzy nie boją się upaść. Jej zwinne i mocne nóżki śmigały przez kamienie i pnie. Czuła pod stopami miękkie mchy, ciepły od słońca piasek, kłujące igły świerków, mokrą od rosy trawę. Wierzyła, że nogi poniosą ją wszędzie, gdzie zapragnie pobiec.
Śmiała się tak, jak śmieją się ludzie, których jeszcze nie ośmieszono. Jej śmiech dobywał się z głębi brzucha. Wypełniał klatkę piersiową, bulgotał w gardle, łaskotał język. Na koniec, rozedrgany, roznosił się na zewnątrz na wszystkie strony i dosięgał jabłoni, które okrywały się nagle kwieciem, strzelając pąkami. Od tego śmiechu całe otoczenie zdawało się jaśniejsze i cieplejsze. Często kończył się czkawką, ale dziewczynce to nie przeszkadzało, bo czkawka wywoływała kolejny wybuch śmiechu.
Ufała tak, jak ufają ludzie, którzy nigdy nie stracili gruntu pod stopami, którzy nigdy nie zostali przez nikogo zdradzeni. Zwieszała się ufnie głową w dół. Wierzyła, że choćby nawet zaczęła spadać, ktoś ją na pewno zdąży złapać.
Była sobie raz dziewczynka, która nauczyła się bać.
Bajki tak się nie zaczynają. Tak zaczynają się inne, mroczniejsze opowieści.
Były takie sprawy, o których najlepiej milczeć. Takie sprawy, które od mówienia tylko się pogarszały.
" Czerwone jak krew " Salli Simukki
Inni zdjęcia: Okno papieskie nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24