Determinacja i systematyczność. Brzmi jak prosta recepta na sukces, zastanawia mnie jedno- skąd wytrzasnąć chęć podjęcia wyzwania, do jasnej cholery, skoro nawet w te piękne, słoneczne dni, kiedy ludziom chce się żyć, mi się nie chce żyć zaledwie troche mniej.
Moje ciało i umysł przenika czarne światło, oblepia organy, myśli i słowa czyniąc je sto razy cięższymi. I dźwigam ten ciężar, czuję się przytłoczona. Mam ochotę wyciągnąć mózg, myśli, serce i duszę, wyrzucić przez balkon, rozjebać na atomy. Miałaś kiedyś sen, w którym chciałaś krzyknąć, uderzyć kogoś, kopnąć, czy po prostu zacząć biec, ale nie dało się, bo jakaś niewidzialna siła ściągała Cie do ziemi? Co w momencie, gdy budzisz się i okazuje się, ze Twoje życie wygląda tak samo?
Pływanie, muzyka czy seks nie przynoszą ani jednego, zasranego endorfina. Tak kurewsko desperacko robie wszystko, próbując zrobić cokolwiek, że już nic mi nie wychodzi.
Zaciskam zęby i walczę dalej.